"Najbliższe wybory prezydenckie będą niezwykle ważne dla naszego pokolenia. Nie możemy pozwolić na to, aby nie zająć żadnej postawy wobec zmian zachodzących w USA. Wierzę, że osobą, która odpowiednio potrafi pokierować Stanami, jest właśnie pani Clinton" - stwierdziła Ferrera w oficjalnym oświadczeniu.

Reklama

Wypowiedź niezwykle popularnej aktorki może przesądzić o tym, którego z demokratycznych kandydatów zabiegających o najwyższy urząd w państwie poprą Latynosi. Twierdzi tak m.in. komentator "The Washington Post". "Serialowa Betty Suarez personifikuje to, o czym marzą miliony Latynosów w Stanach: o sukcesie w świecie białych Amerykanów" - pisze publicysta dziennika. Suarez jest córką meksykańskich imigrantów z Bronxu, którzy pracują fizycznie, tymczasem ona dostaje posadę sekretarki w biurze redaktor naczelnej prestiżowego magazynu mody. I radzi sobie całkiem nieźle.

Prywatnie 24-letnia America Ferrera również radzi sobie dobrze. Kiedy siedem lat temu rozpoczynała karierę w show-biznesie rolą w serialu "Brzydula Betty", nie spodziewała się, że otrzyma za nią Złoty Glob oraz nagrodę amerykańskiego Stowarzyszenia Aktorów Filmowych.

Tymczasem postawa kilkunastu milionów Amerykanów, którzy przyjechali do Stanów Zjednoczonych z Meksyku, Panamy czy Hondurasu i są obywatelami USA w pierwszym lub drugim pokoleniu, może być kluczowa dla najbliższych prawyborów z udziałem Barracka Obamy i Hillary Clinton w stanach Nevada, Nowy Jork i Kalifornia. Na razie większą sympatią cieszy się tam Obama, który podczas przemówień wyborczych nie raz wykrzykiwał po hiszpańsku np. "Si, se puede!" (Tak, potrafimy!).

Według sondaży telewizji CBS, większość z 18 milionów Latynosów zamierza głosować właśnie na któregoś z wiodących kandydatów Partii Demokratycznej. Trudno się temu dziwić. Po tym, jak republikańscy politycy zaczęli narzekać na problemy społeczne i ekonomiczne wywoływane przez Latynosów, ci się od nich odwrócili. Ostatecznie jednak o preferencjach wyborczych hiszpańskojęzycznych Amerykanów przesądziła kwestia sposobu rozwiązania problemu 12 mln nielegalnych imigrantów przebywających w Stanach Zjednoczonych, a których znaczną część stanowią Latynosi.

Według zapowiedzi Republikanów, po ich zwycięstwie zostaną oni deportowani z USA. Demokraci zaś, a zwłaszcza Hillary Clinton, obiecują nielegalnym przyznanie obywatelstwa. Zdaniem byłej pierwszej damy zapowiedzi o usunięciu ich z kraju należy włożyć między bajki. "Aby przeprowadzić taką akcję, musielibyśmy wydać 200 mld dol. i użyć 200 tys. autobusów, które musiałyby pokonać trasę liczącą ponad 2700 km do granicy z Meksykiem. To się nie może udać" - podsumowała Clinton.