W odróżnieniu od podawanego codziennie przez brytyjskie ministerstwo zdrowia bilansu ofiar koronawirusa, który uwzględnia tylko zgony w szpitalach, statystyki ONS obejmują wszystkie zgony. Są zatem dokładniejsze, choć publikowane są z prawie dwutygodniowym opóźnieniem, więc nie przedstawiają aktualnej sytuacji.
Jak informuje ONS, pomiędzy 4 a 10 kwietnia włącznie w Anglii i Walii zmarło 18 516 osób, co jest najwyższą liczbą zgonów odnotowaną w jakimkolwiek tygodniu roku od początku 2000 r. To także o 2129 więcej niż w poprzednim tygodniu i o 7996 więcej niż wynosi pięcioletnia średnia dla 15. tygodnia roku.
Spośród tych 18 516 zgonów, koronawirus odpowiadał za 33,6 proc. - czyli 6213 - co jest wyraźnie większym odsetkiem niż w poprzednim tygodniu (21,2 proc.). Ale w Londynie koronawirus był przyczyną ponad połowy wszystkich zgonów - 53,2 proc. Wyższy od średniej był też w regionie West Midlands.
ONS podał również, że od początku roku do 10 kwietnia włącznie w Anglii i Walii zmarło prawie 185 tys. osób, czyli o nieco ponad 10 tys. więcej niż średnia za taki sam okres z poprzednich pięciu lat.
Spośród tych prawie 185 tys. osób, na Covid-19 zmarło 10 350 osób, podczas gdy na grypę lub zapalenie płuc ponad 32,7 tys.
Ponadto ONS poinformował o tym, w jakich miejscach nastąpiły dotychczasowe zgony na Covid-19, co daje pewne wyobrażenie, na ile niedoszacowane są dane rządowe. 8673, czyli 83,8 proc. miało miejsce w szpitalach, 1043 - w domach opieki, 466 - w domach, 87 - w hospicjach, zaś 66 - w innych miejscach.
Oznacza to, że zwiększył się odsetek zgonów poza szpitalami, bo w poprzednim tygodniu stanowiły one niemal 10 proc. Zarazem wskazuje to, że opinie mówiące, iż gdyby uwzględnić zgony w domach opieki, łączny bilans zgonów byłby wyższy o ok. 40 proc., wydają się - przynajmniej w okresie objętym statystykami - mocno przeszacowane.