Kardynał Levada jest prefektem Kongregacji Wiary od czasu, gdy Joseph Ratzinger ustąpił z tego stanowiska i został głową Kościoła katolickiego.
"Panie prezydencie, przedstawiam Panu mego następcę" - powiedział Benedykt XVI, gdy kardynał Levada podszedł do George'a W. Busha. Słysząc to prezydent USA zrobił wielkie oczy, ale opanował zmieszanie i uścisnął dłoń hierarchy.
"Spostrzegłem, że prezydent zareagował zaskoczeniem, które trwało przez chwilę" - opowiadał z uśmiechem kardynał Levada na śniadaniu z przedstawicielami mediów i kultury w siedzibie tygodnika "Time". Na szczęście Bush szybko się zorientował, że ma do czynienia nie z następcą Benedykta XVI jako namiestnika Kościoła, a Josepha Ratzingera na stanowisku prefekta Kongregacji Wiary.
Całe też szczęście, że prezydent USA nie skomentował poznania "przyszłego papieża" w swoim słynnym humorystycznym teksańskim stylu. Do historii przeszły już jego liczne gafy językowe. Ostatnio na przykład w obecności Elżbiety II stwierdził, że królowa brytyjska ma ponad 300 lat.
W czasie ubiegłorocznego spotkania z Benedyktem XVI George W. Bush też się nie popisał. Siedząc w fotelu swobodnie zakładał nogę na nogę, a do papieża zwracał się "proszę pana", zamiast "Wasza Świątobliwość".