Czy któryś z przywódców politycznych zaskoczył pana tym, jak zawiaduje trwającym kryzysem?
Nieszczególnie. Przynajmniej na razie. Ten kryzys wyjaskrawia po prostu to, co na temat przywódców i ich stylu zarządzania mogliśmy zaobserwować wcześniej. Donald Trump jeszcze bardziej lekceważąco niż zwykle podchodzi do faktów i dowodów. Zrzuca odpowiedzialność za to, czego nie jest w stanie kontrolować, na wszystkich wokół albo obwinia inne kraje. Kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Holandii Mark Rutte czy Szwecji – Stefan Löfven, którzy z natury są politykami nastawionymi na konsensus i unikanie konfliktów, teraz zgodnie z oczekiwaniami próbują zbudować wokół swoich strategii jak najszersze porozumienie. Nie widzę nikogo, kto by przeszedł jakąś transformację.
Ale w sondażach jedni zyskują bardziej niż inni?
Tak, niektórzy przywódcy, choć muszą podejmować trudne decyzje, radzą sobie z zarządzaniem kryzysem tak dobrze, że powiększają swój kapitał polityczny. Merkel wróciła wręcz ze świata zmarłych. Nie byłbym zaskoczony, gdyby za jakiś czas pojawiły się apele, by pozostała dłużej na stanowisku kanclerza. Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern po raz kolejny doskonale zdaje egzamin jako liderka, świetnie sprawdza się zwłaszcza w komunikacji. Udowodniła już, że jest znakomitym przywódcą w ciężkim okresie po zeszłorocznych zamachach terrorystycznych w Christchurch.
Co sprawia, że jest tak dobrą liderką na czas kryzysu?
Bardziej niż którykolwiek inny przywódca, którego obserwowałem przez długie lata swojej kariery akademickiej, potrafi łączyć głęboką empatię i ciepło z postawą zdecydowanego męża stanu dokonującego trudnych wyborów. W zależności od okoliczności umie niezwykle zręcznie nawigować między stylami poważnego, szacownego polityka i dziewczyny z sąsiedztwa. I robi to wszystko z wielką autentycznością, niemal bez wysiłku. W czasie pandemii komunikuje się ze społeczeństwem nie tylko na oficjalnych konferencjach prasowych, lecz potrafi też chwycić za telefon i nagrać spontaniczną wiadomość do ludzi, siedząc na kanapie i trzymając swoje malutkie dziecko. Albo wziąć udział w wideokonferencji i cierpliwie odpowiadać na pytania zwykłych Nowozelandczyków. Ma w sobie niezwykłą sumienność i szczerość. Mimo że fizycznie nie może być z ludźmi, umie znaleźć sposoby, aby pokazać, że jest jedną z nich. Nikt w ostatnich tygodniach nie był w tym tak skuteczny jak ona. Nawet krytykom pani premier trudno cynicznie podejść do jej motywacji i powiedzieć "Jest po prostu politykiem żebrzącym o głosy wyborców”. Wielu innych przywódców nie byłoby odpornych na taki zarzut.