Jak informuje dziennik "New Zealand Herald", kolejki samochodów pod jednym z barów szybkiej obsługi McDonald's ustawiały się już od wczesnych godzin rannych, a internauci - w tym jeden z posłów - dzielili się radością z zakupu kawy i dań na wynos w mediach społecznościowych. Ponownie na plażach pojawili się spacerowicze, a w morzu - surferzy. Wszystko ze względu na zniesione od wtorku obostrzenia dotyczące m.in. funkcjonowania lokali gastronomicznych oraz poruszania się poza domem.

Reklama

Jak podaje Reuters, w rezultacie decyzji nowozelandzkiego rządu do pracy wróciło we wtorek ponad 400 tys. ludzi.

Choć premier kraju Jacinda Ardern ogłosiła w poniedziałek zwycięstwo w "bitwie" z koronawirusem i stwierdziła, że jego rozprzestrzenianie się zostało powstrzymane, we wtorek zniesiona została tylko część z surowych ograniczeń wprowadzonych na czas epidemii. Wciąż w mocy pozostają trzy poziomy restrykcji. Ardern zapowiedziała, że kolejny krok - otwarcie centrów handlowych, lokali usługowych czy barów - to kwestia co najmniej dwóch tygodni.

Nikt nie chce drugiej fali zakażeń w Nowej Zelandii, więc musimy się przed nią strzec - powiedziała szefowa rządu.

We wtorek w kraju potwierdzono trzy nowe przypadki zakażeń koronawirusem. Łącznie zachorowały 1472 osoby, z czego 1214 już wyzdrowiało, a 19 osób zmarło.

Plaże na powrót zostały otwarte także w Australii, której podobnie jak Nowej Zelandii udało się radykalnie ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. We wtorek w Nowej Południowej Walii, najludniejszym stanie kraju, władze ponownie zezwoliły na wzajemne odwiedziny w domach. W stolicy stanu Sydney otwarto też trzy publiczne plaże.

Reklama

Ogółem w kraju wykryto dotąd ponad 6,7 tys. przypadków zakażenia koronawirusem, a 84 zakażone osoby zmarły.

W Australii w ciągu ostatniej doby stwierdzono tylko jeden nowy przypadek infekcji koronawirusem. Kluczem do pełnego otwarcia gospodarki ma być rządowa aplikacja CovidSafe, pozwalająca na śledzenie kontaktów użytkowników. Do wtorku ściągnęło ją prawie 2,5 miliona mieszkańców, czyli co dziesiąty Australijczyk.