Choć unijne państwa zmagają się ze skutkami pandemii koronawirusa, Legutko uważa, że kryzys nie dokona istotnych zmian w funkcjonowaniu społeczeństw Unii Europejskiej.

Reklama

W ostatnich dziesięcioleciach te społeczeństwa przechodziły liczne kryzysy i nie zmieniało to ich w rewolucyjny sposób. Refleksja nad kruchością ludzkiej egzystencji była i tym razem niezwykle krótka. To jak w „Dekamoronie” Giovanniego Boccaccia, gdzie grupa florentyńczyków, którzy schronili się przed epidemią dżumy w okolicach Florencji, opowiada sobie historyjki, a potem towarzystwo rozchodzi się do domów i żyje dalej. Nie wydaje się, że można spodziewać się zmiany na lepsze - mówi.

Jego zdaniem pandemia niewiele zmieni w funkcjonowaniu Unii Europejskiej i jej instytucji, które – jak mówi - są raczej nieczułe na zewnętrzne bodźce. Idei, które przyświecały tworzeniu UE, dziś nie ma. Choć zamierzenie były szlachetne, od początku w procesie integracji były pewne wątpliwości, jak postępujące tendencje centralistyczne. Nie było wtedy jasne, czy UE ma zmierzać w stronę superpaństwa, czy konfederacji wolnych narodów, bo Robert Schuman czy Alcide de Gasperi nie byli konsekwentni w poglądach na ten temat. Dziś te tendencje centralistyczne są wyjątkowo silne i nie sądzę, że pandemia to zmieni - mówi.

Legutko uważa, że instytucje europejskie obecnie wykorzystają każdą okazję, także obecną związaną z pandemią, aby podjąć próby zwiększania swoich kompetencji.

W ten sposób realizowana jest koncepcja określana po angielsku jako "Ever Closer Union”, która mówi o tym, ze UE nie ma innego wyboru, jak tylko dalsza wewnętrzna integracji. Stoi za nią jeden z ojców założycieli UE, Francuz Jean Monnet i była ona realizowana przez byłego szefa KE Jeana-Claude’a Junckera. Zakłada, że w procesie postępującej integracji należy wykraczać poza traktaty, zwiększając kompetencje instytucji niezgodnie z traktami. To jest cały czas realizowane i jest to ta dzisiejsza nieuczciwość w działaniach Brukseli - powiedział.

Reklama

Szef frakcji EKR wskazuje, że najlepszym przykładem prób zwiększenia kompetencji instytucji unijnych jest najnowsza propozycja Komisji Europejskiej dotycząca wartego 750 mld euro specjalnego funduszu odbudowy.

Ten plan, obok wsparcia krajów, ma też wzmocnić pozycję Komisji Europejskiej, bo to ona ma w założeniu decydować, kto te pieniądze otrzyma, a kto ich nie otrzyma. Komisja będzie stawiała warunki państwom członkowskim. Choć ochrona zdrowia nie jest polityką traktatową, KE będzie chciała też zwiększyć swoje kompetencje w tym zakresie - mówi.

Jego zdaniem Unię Europejską mógłby obecnie zmienić jedynie "poważny kryzys ekonomiczny”, a o takim obecnie nie ma mowy. Czy do niego dojdzie w wyniku ostatnich wydarzeń? Jaka będzie skala załamania gospodarczego? Tego jeszcze nie wiemy – mówi.

Legutko nie wyklucza, że w kilku europejskich państwach po pandemii pojawią się silniejsze tendencje krytycznego spojrzenia na Unię Europejską. Część społeczeństw być może dostrzeże, że w czasie pandemii zadziałały przede wszystkim państwa narodowe, rządy, samorządy, bo gdybyśmy czekali na działania UE, to byśmy się tego nie doczekali. Nie wykluczam tego - mówi.

Reklama

Jego zdaniem rządy największych państw zachodnich, Niemiec czy Francji, mogą obwiać się takich tendencji, tego, że mogą przełożyć się na duże konflikty we wspólnocie. Obawiają się, że ewentualna otwarta próba zmian traktatów, spowoduje duże nieporozumienia. Wydaje się, że dlatego rządy krajów zachodnich nie są entuzjastycznie nastawione do Konferencji w sprawie przyszłości Europy czy Europejskiego Zielonego Ładu. Obawiają się też tego, co wydarzy się w ich własnych krajach. Myślę, że pojawi się tendencja do unikania konfliktów na linii wschód-zachód – wskazuje.

Legutko jest filozofem, tłumaczem i badaczem dzieł Platona. Pytany, jakich rad Unii Europejskiej mógłby udzielić grecki filozof, który badał koncepcję państwa, odpowiada, że na pewno nie stanąłby po stronie federalistów i miałby krytyczne spojrzenie na obecny kształt Unii Europejskiej.

Platon uważał, ze państwo powinno być małe i dla niego obecna struktura władz UE byłaby oligarchią. Dla Ateńczyka ogromne znaczenie miało prawo, więc na pewno zastanawiałaby się nad tym, co zrobić, żeby prawo w UE nie było naciągane i zniekształcane. Pytanie, czy postulowałoby unijnym politykom przejść żmudne kursy matematyki, geometrii, trygonometrii, astronomii? Nie wiem. Jeśli tak, być może doszłoby do pewnego odbiurokratyzowania Unii Europejskiej – mówi.

W opinii Legutki pandemia niewiele też zmieni w życiu politycznym krajów UE. Przykładem jest Polska, gdzie pandemia w żaden sposób nie przełożyła się na wzrost powagi w życiu publicznym. Wręcz przeciwnie. Ilość podłych słów i podłych działań wyraźnie się zwiększyła - podsumowuje.