Zdaniem firmy odzieżowej Ellos, nie byłoby nic złego tym, że rodzice ubierają w dwuczęściowe kostiumy kąpielowe swoje dwumiesięczne (i starsze) córeczki. Dlatego przygotowała specjalną kolekcję dla tych naprawdę najmłodszych, a wypuszczając ją na rynek zorganizowano kampanię reklamową.

Reklama

Zdjęcia z niemowlakiem w różowym bikini błyskawicznie obiegły Szwecję i wybuchła prawdziwa bomba. Po masowych protestach i tysiącach listów od oburzonych rodziców i środowisk konserwatywnych, firma Ellos wycofała produkt ze sklepów i przeprosiła za niefortunną kolekcję.

"Ellos jest firmą przyjazną rodzinie. Nie chcemy, by ktokolwiek poczuł się urażony naszym asortymentem" - kajał się w rozmowie z dziennikiem "Aftonbladet" Per-Olof Gustavsson, przedstawiciel firmy. Zapytany, czy dwa miesiące to odpowiedni wiek na paradowanie w bikini, odmówił komentarza.

Przeciwnicy kolekcji dla niemowląt zauważają, że produkt podkreśla seksualność ciała maleńkich dzieci, a firmy odzieżowe - jako element społeczeństwa - ponoszą odpowiedzialność za prawidłowy rozwój płciowy młodych. I dodają, że stanik podkreślający "biust" u dwumiesięcznych dziewczynek uszyty w stylu "pin-up" z lat pięćdziesiątych nie sprzyja procesowi prawidłowego dojrzewania.

Innego zdania są środowiska ultraliberalne. Angielskojęzyczny portal "The Local" rozmawiał z Karin Hansson z "Forum feministycznych rodziców" pytając, czy nie jest to burza rozpętana w szklance wody.

"Początkowo pomyślałam, że to oburzające, ale potem pomyślałam, że dzieci są częścią świata dorosłych. A świat ten jest nasycony seksualnością. Powinny się zatem nauczyć, jak sobie z tym radzić" - przekonuje Karin Hansson.