Przygotowywany przez Lewicę projekt zakłada, że zajęcia będą prowadzili wyłącznie wykwalifikowani w tym kierunku pedagodzy i zakazuje prowadzenia lekcji o seksie przez innych nauczycieli, np. katechetów.

Reklama

"Edukacja seksualna ma być traktowana poważnie, jak każdy inny przedmiot, np. matematyka czy historia. To w końcu także dziedzina wiedzy" - podkreśla posłanka Izabela Jaruga-Nowacka, która koordynuje prace nad projektem.

Zajęcia - według projektu lewicy - mają być oparte na podstawie programowej określonej przez ministra edukacji, tak by nauczyciel nie mógł sobie wybrać o czym chce mówić. A więc nie można będzie na przykład mówić jedynie o tzw. naturalnych metodach zapobiegania ciąży, a pomijać nauczania o środkach antykoncepcyjnych nieuznawanych przez Kościół.

"Nie chodzi o to, by walczyć z Kościołem. Wyobrażam sobie, że na takich lekcjach nauczyciel mówiłby, jak na ten problem patrzą różne religie" - przekonuje Jaruga-Nowacka.

Ale politycy Prawa i Sprawiedliwości nie mają wątpliwości, że pomysł SLD lewicy to kolejna odsłona walki z Kościołem.

"Te radykalne pomysły pojawiają się częściej, odkąd władzę w partii objął Grzegorz Napieralski. To tani sposób na zainteresowanie mediów, ale nie sadzę, że projekt ktokolwiek poprze. Przecież edukacja seksualna łatwo może się przerodzić w promocję" - ocenia Jolanta Szczypińska, wiceszefowa klubu PiS.