"Jestem głęboko zaniepokojony doniesieniami, że rosyjskie siły zaatakowały miasto Gori i zagrażają gruzińskiej stolicy Tbilisi" - oświadczył Bush. "Istnieją wskazówki, że rosyjska armia może wkrótce zbombardować lotnisko pasażerskie w stolicy. Jeśli te doniesienia się potwierdzą, byłaby to dramatyczna i brutalna eskalacja konfliktu" - dodał.
Amerykański prezydent wezwał Rosję, aby podpisała zaakceptowane już przez gruzińskiego prezydenta wstępne zawieszenie broni i zgodziła się na międzynarodową mediację.
Jak podaje kancelaria Lecha Kaczyńskiego, George W. Bush popiera misję polskiego prezydenta oraz przywódców Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy. Prezydenci chcą lecieć do Tbilisi i mediować między Rosją a Gruzją. W sobotę Lech Kaczyński i przywódcy państw bałtyckich wydali ostre w tonie oświadczenie, w którym wezwali Rosję do natychmiastowego przerwania walk.
Wieczorem George W. Bush zadzwonił do Lecha Kaczyńskiego. "Prezydent Bush podkreślał, że ceni polskiego prezydenta za odwagę i przywództwo" - ujawnia Mariusz Handzlik z Kancelarii Prezydenta.
Zdaniem Busha, wiele wskazuje też na to, że Moskwa dąży do obalenia legalnie wybranego prezydenta Micheila Saakaszwilego i jego rządu. "Rosja dokonała inwazji na niepodległy kraj i zagraża demokratycznemu rządowi, wybranemu przez jego obywateli. Takie działanie jest niedopuszczalne w XXI wieku" - powiedział amerykański prezydent.
"Działania Rosji silnie podkopały jej wizerunek na arenie międzynarodowej i zagrażają współpracy Moskwy z USA i Europą" - podsumował George W. Bush.