Lech Kaczyński nie krył zdziwienia, gdy dowiedział się, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski chce polecieć z nim do Gruzji.
Prezydent oświadczył, że jest tym bardzo zaskoczony, ale jednocześnie zadowolony. O wylocie i misji prezydenta w "Magazynie 24 godziny" mówił też Sławomir Nowak. Rzucił on zupełnie nowe światło na obecność ministra w składzie delegacji.
Nowak przyznał, że Sikorski poleciał do Gruzji na wyraźne polecenie Donalda Tuska. Jak powiedział szef gabinetu premiera, minister ma czuwać w Tblisi nad wypowiedziami prezydenta Kaczyńskiego. "Chodzi o to, by łagodzić ewentualne mocne słowa prezydenta i pilnować, by nie eskalowały one niepotrzebnych chorobliwych napięć" - wyjaśnił Nowak.
Misja się chyba nie powiodła. Sikorski "nie upilnował" prezydenta, który stanowczo poparł Gruzję, skrytykował za opieszałość Unię Europejską i NATO oraz wytknął Rosji dyktatorskie zapędy.
"Ocena tego co się dzieje w Gruzji jest w naszym kręgu europejskim jednoznaczna" - mówił tymczasem szef biura politycznego premiera w TNVN24. "Polsce powinno zależeć na rozumnym prowadzeniu polityki zagranicznej. Zbyt ostre sformułowania mogą zniszczyć porozumienie o zawieszeniu broni" - dodał.