Wyrzutnie rakietowe S-200 powstały w ZSRR w latach 70. Były ponoć tak doskonałe, że jako jedyne mogły uporać się z amerykańskimi samolotami Blackbird. Czy tak było, nie wiadomo, bo nigdy do tego nie doszło.

Gdy ZSRR się rozpadł, część sprzętu wojskowego pozostała w nowych państwach - niejako w spadku. S-200, które zestrzeliły rosyjski bombowiec, dotarły do Gruzji z Ukrainy. Jak informują rosyjskie media, do Gruzji trafiło dziesięć takich wyrzutni z rakietami.

Reklama

Rosyjskie media skrupulatnie wyliczają, skąd pochodził sprzęt wojskowy, którym walczyli Gruzini. "Komsomolskaja Prawda" wręcz "rozebrała" gruzińską armię do ostatniego naboju, wskazując przy okazji, skąd każdy pocisk pochodził.

Wśród najlepszych dostawców uzbrojenia dla gruzińskiej armii znalazły się oczywiście Stany Zjednoczone. To od Amerykanów Gruzini mają między innymi dziesięć helikopterów "Mohawk", dwie łodzie patrolowe i 15 hammerów. Bułgarzy zaopatrzyli Gruzinów w haubice, działa przeciwlotnicze, wyrzutnie rakiet i rakiety, Grecja - w kuter rakietowy i kutry patrolowe, Turcja - w 60 pojazdów opancerzonych, łodzie patrolowe i dwa helikoptery "Mohawk".

Od Francuzów Gruzini mają stację radarową, od Czechów 120 czołgów T-54, 55 czołgów T-72 i haubice. Słynne bezzałogowe samolociki, które Gruzinom zestrzeliwali Rosjanie, to efekt współpracy z Izraelem. Pochodzi stamtąd osiem samolotów bezzałogowych "Hermes" i 4 "Skaylark".

Najwięcej broni Gruzini mają z Ukrainy, co zauważa nie tylko "Komsomolskaja Prawda", ale również "Dzielo". Oprócz wyrzutni rakietowych, Ukraińcy dostarczyli Gruzji również samoloty, helikoptery, czołgi, kutry rakietowe i patrolowe oraz tony amunicji.