>>>Zobacz cały artykuł "Tygodnika Powszechnego"<<<

Andrzej Meller, dziennikarz "Tygodnika" przebywający w Gruzji był na miejscu bombardowań. Znalazł tam pozostałości rosyjskich bomb. "Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie użyli do nalotu - powtórzmy: na centrum miasta, a nie na obiekty wojskowe - tak zwanych bomb rozpryskowych" - pisze Meller na stronach "Tygodnika".

Reklama

Takie pociski są zakazane konwencjami międzynarodowymi jako wyjątkowo groźny dla cywilów rodzaj amunicji, działającej jak granat - rozpadając się na setki elementem razi wszystkich wkoło, powodując straszliwe rany. Organizacje międzynarodowe, a także Kościoły potępiały wielokrotnie używanie takiej broni. Zdaniem części specjalistów od prawa międzynarodowego, stosowanie jej przeciwko celom niewojskowym można uznać za zbrodnię wojenną.

"Tygodnik" przypomina, że w momencie składania deklaracji przez prezydenta Rosji Dimitrija Miedwiediewa o zaprzestaniu działań wojennych na terytorium Gruzji, na miasto Gori nadal spadały bomby. Gori było celem wielokrotnych ostrzałów ze strony rosyjskiej. Zniszczonych zostało wiele budynków cywilnych, zginęło dwóch dziennikarzy holenderskiej telewizji RTL.

Reklama

Władze Gruzji pozwały dziś Rosję do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (MTS) o dokonanie czystek etnicznych w latach 1993-2008 - poinformował sekretarz gruzińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Lomaja.