O funkcjonowanie szpitala doktor Zaczyński z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie był pytany w Radiu Zet. Aktualnie mamy ponad 30 pacjentów, ale to rotacja pacjentów mówi więcej. Pacjentów przyjętych, którzy wyszli do domu lub opuścili placówkę ze względu na pogorszenie stanu, było ponad 60. Więc w ciągu tygodnia odciążyliśmy dwa oddziały szpitalne, przyjmując, że jeden ma około 30 łóżek – powiedział kierownik tymczasowego szpitala na PGE Narodowym.

Reklama

Przypomniał, że w szpitalu tymczasowym przebywają pacjenci w stanie średnim lub lekkim, wymagającym hospitalizacji. Nie mówimy o stanie, w którym pacjent może być leczony przez lekarza rodzinnego w domu. Mówimy o lekkim stanie wymagającym hospitalizacji: podania leków dożylnych czy tlenoterapii - wyjaśnił. Dodał, że jeśli stan pacjenta ulega pogorszeniu, to dopóki są miejsca w szpitalach standardowych, w szczególności w szpitalu MSWiA przy ul. Wołoskiej, pacjent jest tam transportowany. Koncepcja i określone działanie to – jak zaznaczył – nie jest wymysł czy widzimisię, ale strategie opracowane na podstawie doświadczeń szpitali m.in. z Chin, Włoch czy Meksyku.

Centrum koordynacji przez tydzień przyjęło ponad 170 zgłoszeń, z czego tylko 30 proc. osób spełnia kryteria. Reszta wymagała porad lekarza specjalisty, który siedzi w centrum – dodał też na antenie Radia ZET. Zapewnił, że w kryteriach nie ma zapisu, że szpital nie przyjmuje pacjentów ze stabilnymi chorobami. Jeżeli będzie pani miała 250 ciśnienia, trudnego w stabilizacji, wymagającego leczenia w warunkach kardiologii, to lepszym oddziałem będzie kardiologia - wyjaśnił. Kryteria są dla lekarzy a nie dla osób, które czytają je tak, jak chcą przeczytać - ocenił.

Zaczyński bronił też swojego personelu przed atakami. Wszystkie kolokwializmy, że to izolatorium albo sanatorium są bardzo obraźliwe. Proszę pamiętać o personelu, który tam pracuje. To nie są ataki tylko we mnie. To cały personel młodych ludzi, którzy stanęli do walki, poświęcają swój wolny czas, przyszli wspomóc obywateli – dodał. Zauważył też, że medycy śpią w warszawskich hotelach, bo przyjechali pracować z całej Polski. W czasie dyżuru wypoczywają zaś w lożach stadionowych. Loże, które są do oglądania meczów są przerobione na miejsca wypoczynku dla osób, które zwalniają miejsca w kombinezonach. Jest rotacja zespołów, które co 3 godziny wypoczywają, bo praca w kombinezonach jest naprawdę ciężka – podsumował.