W komunikacie Państwowy Komitet Graniczny Białorusi ironizuje na temat informacji przekazanych przez polską Straż Graniczną, mówiąc o "sensacyjnym" zdjęciu. Przyznaje, że migrantom koczującym przy granicy z Polską wydano kurtki i spodnie "z umundurowania białoruskich pograniczników".

Reklama

"Od rozpoczęcia chłodów sytuacja uchodźców, przypartych przez polską stronę do białoruskiej granicy, stała się trudna" - wskazano. Dodano, że migranci "nie przewidywali przecież, że kraje "wzorcowej demokracji" złamią własne przepisy i zignorują prawo międzynarodowe".

"Służby Białorusi dają mundury cudzoziemcom koczującym po ich stronie pomimo tego, że wcześniej dostarczana była im kilkukrotnie pomoc, w tym ciepła odzież, od przedstawicieli pozarządowych organizacji na Białorusi" - napisała wcześniej polska Straż Graniczna. "Ostatnie informacje Straży Granicznej wskazują, że Białorusini przekazują migrantom w Usnarzu mundury" - podała SG.

Kryzys na granicy

Reklama

Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. We wtorek rząd zdecydował, że zwróci się do prezydenta o przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni. Z harmonogramu obrad Sejmu wynika, że wniosek prezydenta Dudy w sprawie wyrażenia zgody na przedłużenie stanu wyjątkowego na obszarze części woj. podlaskiego i woj. lubelskiego ma być rozpatrzony w czwartek.

- We wtorek Straż Graniczna odnotowała 473 próby nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski – przekazała rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska. - Wszystkim próbom strażnicy graniczni zapobiegli - dodała.

Władze w Mińsku odpierają zarzuty o celowe wywołanie kryzysu migracyjnego w sąsiadujących z nimi państwami UE i Polską. Przekonują, że nielegalny tranzyt organizują obywatele innych państw, a migranci docierają na Białoruś, korzystając z lotniczego ruchu bezwizowego, który ma sprzyjać "rozwojowi kontaktów biznesowych, międzyludzkich, turystyki". Na początku lipca Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że Białoruś nie będzie wstrzymywać nielegalnej migracji do krajów UE, ponieważ z powodu sankcji "nie ma na to ani pieniędzy, ani sił" - przypominają media.

Tymczasem na ulicach Mińska grupy migrantów stały się codziennym widokiem. Przed znajdującym się w centrum miasta kompleksem handlowym Gallerieja codziennie widać kilkuosobowe grupy mężczyzn, rzadziej kobiet, o "niesłowiańskim wyglądzie", które z plecakami i reklamówkami oczekują tam na taksówki. Mówiących po arabsku mężczyzn można też spotkać np. w centrum handlowym Dana Mall na północy Mińska. W sieciach społecznościowych można również znaleźć zdjęcia i nagrania wideo z innych punktów Mińska, np. z rynku Nowyj Lebiażyj.