W ciągu ostatniej doby w nalotach w okolicach Marib zniszczono 10 pojazdów wojskowych i zabito ponad 165 terrorystów - poinformowała koalicja w oświadczeniu ogłoszonym przez oficjalną saudyjską agencję prasową SPA.

Reklama

Przez ostatni tydzień koalicja codziennie przekazuje informacje o śmierci dziesiątków rebeliantów, w ostatnich dniach miało ich zginąć w sumie ok. 1000 - zauważa agencja AFP. Podobnie jak telewizja Al-Dżazira, AFP podkreśla, że nie można niezależnie zweryfikować liczby ofiar, a Huti nie informują o swoich stratach.

Na północy Jemenu Huti kilka tygodni temu wznowili ofensywę mającą zająć miasto Marib, ostatni rządowy bastion w tym rejonie kraju.

W niedzielę wspomagani przez Iran, szyiccy Huti ogłosili, że zajęli kolejne dwa dystrykty w okolicach Marib, na terenie których znajdują się bogate złoża ropy i gazu.

Wojna w Jemenie

Wojna w Jemenie trwa od ponad sześciu lat. Pod koniec 2014 r. Huti zajęli stolicę kraju Sanę, położoną 120 km na zachód od Marib, a także znaczną część północnej i zachodniej części kraju. Wspierane przez koalicję zdominowaną przez kraje sunnickie siły rządowe kontrolują południe Jemenu. Konflikt w Jemenie jest często postrzegany jako wojna zastępcza, w której o hegemonię w regionie walczą przez pośredników szyicki Iran i sunnicka Arabia Saudyjska.

Efektem wojny jest największy obecnie na świecie kryzys humanitarny, alarmuje ONZ. Konflikt pochłonął dotąd według różnych źródeł od 130 tys. do 200 tys. ofiar, a ponad 3,5 mln osób zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Przetrwanie ponad trzech czwartych mieszkańców kraju zależy od międzynarodowej pomocy humanitarnej.