- Nie zaatakujemy Ukrainy, chyba że zostaniemy do tego sprowokowani - oświadczył Czyżow, cytowany przez brytyjską gazetę.

Rosja, która zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z Ukrainą, a także na Białorusi, gdzie odbywają się manewry wojskowe, twierdzi, że "prowokacja" grozi ze strony Ukrainy. Zarówno wspierani przez Rosję separatyści w ukraińskim Donbasie, jak i rosyjscy oficjele sugerują, że Kijów może próbować „zbrojnie odzyskać” niekontrolowane przez siebie od 2014 roku tereny.

Reklama

Tymczasem Kijów i państwa Zachodu mówią o "poważnym ryzyku działań zbrojnych Rosji" wobec Ukrainy.

Rosja twierdzi, że nie ma takich planów, jednocześnie żądając od USA i NATO "gwarancji" o nierozszerzaniu Sojuszu o Ukrainę oraz wycofania jego infrastruktury "od swoich granic".