Szwajcarzy zdecydowali w referendum, że państwo powinno zachować swoje prawo do niekonwencjonalnych metod walki z narkomanią. "Czy chcesz, by program <Heroina na receptę> został wprowadzony na trwałe do polityki państwa? Czy jesteś za legalizacją marihuany?" - na takie pytania musieli odpowiedzieć uczestnicy plebiscytu.
Na pierwsze z nich twierdząco odpowiedziało aż 68 proc. głosujących. Szwajcarzy sprzeciwili się jednak legalizacji marihuany. Chciało jej tylko około 37 proc. mieszkańców alpejskiego kraju. Wyniki referendum oznaczają jedno: Szwajcaria stanie się pierwszym państwem na świecie, które dotowanie produkcji heroiny uczyni elementem swojej oficjalnej polityki.
Kontrowersyjny program radzenia sobie z narkomanią sięga połowy lat 80. Wówczas ulice Bazylei, Zurychu czy Berna przypominały wysypisko zużytych strzykawek. W 1994 r. rząd zdecydował się na darmowe wydawanie heroiny najsilniej uzależnionym. Efekt: narkomania zniknęła z ulicy.
Dziś każdego dnia ok. 1300 narkomanów przychodzi do jednej z 23 klinik w Szwajcarii oferujących pod czujnym okiem lekarzy i pielęgniarek "bezpieczne zastrzyki". Według zwolenników pomysłu program "Heroina na receptę" pomógł obniżyć przestępczość związaną z handlem narkotykami.
W kojące zapewnienia rządu nie wierzą jednak politycy prawicy. Konserwatyści podkreślają, że fundowanie darmowych działek to zachęta dla młodocianych do sięgnięcia po najtwardsze narkotyki. Co więcej ich zdaniem program "Heroina na receptę" jest po prostu zbyt drogi. Cały koszt od produkcji heroiny w specjalnym laboratorium po jej dystrybucję to 26 mln franków szwajcarskich rocznie (22 mln dol.).
"Dotowanie narkomanów z pieniędzy obywateli to fatalna praktyka" - mówił Alain Hauert z Partii Ludowej. Kontrowersyjny program rządu od lat krytykują także agendy ONZ i władze USA. Zwolennicy przekonują, że dotowanie heroiny nie musi być wcale pierwszym krokiem na drodze do legalizacji narkotyków. Jako dowód przytaczają stosunek Szwajcarów do drugiego pytania w plebiscycie dotyczącego legalizacji marihuany.
W niedzielnym głosowaniu pomysł zrównania marihuany z alkoholem przepadł. "Heroina jest mało popularna, dlatego przepis o darmowych działkach dla najsilniej uzależnionych nie wyrządza tak naprawdę wielkich szkód społecznych" - tłumaczy nam brytyjski ekspert ds. narkomanii Scott Richardson.
Ostatnie lata przyniosły w Europie odwrót od liberalnego podejścia do narkotyków znanego choćby z takich krajów jak Holandia. W Amsterdamie od dwóch lat nie powstał żaden nowy coffeeshop. Z miesiąca na miesiąc - na podstawie decyzji władz miasta - zamyka się kolejne coffeeshopy.
Społeczeństwa innych krajów Europy wypowiadają się coraz krytyczniej wobec pomysłów częściowego lub całkowitego legalizowania tzw. miękkich narkotyków.