Media społecznościowe, w tym Twitter, Facebook oraz komunikatory internetowe działają na 22-milionowej wyspie jedynie za pośrednictwem sieci VPN. Zablokowanie internautom komunikacji to jeden z kroków, który władze - kierowane przez premiera Mahindę Rajapaksę i jego brata prezydenta Gotabayę Rajapaksę - podjęły, by powstrzymać zaostrzające się antyrządowe protesty.
Mieszkańcy Sri Lanki mają zakaz korzystania z dróg i innych miejsc publicznych, od sobotniego wieczoru nie funkcjonują także sklepy i transport publiczny. Główne ulice stołecznego Kolombo są niemal puste. Godzina policyjna ma trwać przez 36-godzin - do poniedziałku rano.
Stan wyjątkowy
W piątek prezydent Gotabaya Rajapaksa wprowadził stan wyjątkowy po tym, gdy poprzedzającej nocy demonstranci przemaszerowali w okolice jego prywatnej rezydencji. Kilkaset metrów od domu Rajapaksy doszło do starć z policją, w czasie których spłonęło kilka pojazdów.
Antyrządowe wystąpienia na Sri Lance są wywołane bezprecedensowym w historii kraju kryzysem gospodarczym, do którego doszło przez trudności ze spłatą zagranicznych kredytów. Kryzys boleśnie dotyka zwykłych Lankijczyków. którzy od tygodni mierzą się z codziennymi, wielogodzinnymi przerwami w dostawach elektryczności i rosnącymi cenami podstawowych produktów.
Z powodu niedoboru paliw, w tym benzyny, służącego do gotowania gazu i oleju napędowego, pod stacjami benzynowymi każdego dnia ustawiają się kilkusetmetrowe kolejki ludzi i aut. Dochodzi też do poważnych zakłóceń w funkcjonowaniu internetu i sieci telefonii komórkowej.