W tekście opublikowanym w środę na portalu dziennika "Daily Telegraph" Piotr Wilczek i Wadym Prystajko piszą, że sześć miesięcy po tym, jak Rosja dokonała największego ataku militarnego w Europie od II wojny światowej, Władimir Putin walczy na Ukrainie za pomocą rakiet i czołgów, w Europie walczy poprzez ceny gazu, a w innych miejscach na świecie - niedoborami żywności i dezinformacją.
"Ukraina jest na czele walki o wolność we współczesnym świecie, ale ten kraj i jego obywatele nie są osamotnieni w swojej zaciekłej odwadze w obliczu rosyjskiej agresji. Pełna solidarność i niezachwiane wsparcie sojuszników z całego świata, w tym kluczowego sojusznika Ukrainy - Polski, zapewni zwycięstwo w wojnie z Putinem" - podkreślili ambasadorzy.
Przypomnieli, że Polska stała ramię w ramię z Ukrainą, symbolicznie i dosłownie, nie tylko od pierwszego dnia rosyjskiej inwazji, ale także na długo przed nią, bo Warszawa była najsilniejszym i najgłośniejszym zwolennikiem odstraszania Rosji poprzez sankcje, a udzielając wsparcia polityczno-dyplomatycznego i technicznego oraz pomocy wojskowej i humanitarnej, udowodniła, że jest czymś więcej niż tylko sąsiadem Ukrainy. Przypomnieli też, że to polski premier Mateusz Morawiecki był pierwszym, który odwiedził Ukrainę po inwazji, a prezydent RP Andrzej Duda - pierwszym prezydentem, który osobiście wygłosił przemówienie w ukraińskim parlamencie. Podkreślili, że poza symbolicznymi gestami, Polska okazała Ukrainie także konkretną pomoc, przekazując setki czołgów, dziesiątki transporterów opancerzonych i wiele haubic.
"Nie wolno nam jednak na tym poprzestać. Społeczność międzynarodowa musi niestrudzenie kontynuować wspieranie wysiłków Kijowa w celu pokonania zagrożenia ze strony niebezpiecznego wschodniego sąsiada. Musimy dostarczyć Ukrainie bardziej wydajny i zaawansowany sprzęt wojskowy. Musimy zapewnić Ukrainie większą pomoc finansową. Musimy przyjąć ostrzejsze restrykcje, aby utrudnić Putinowi działania wojenne. I musimy to robić szybciej. W przeciwnym razie Rosja będzie bez końca prowadzić swoją wojnę na wyniszczenie, co będzie miało nieodwracalne konsekwencje dla bezpieczeństwa Ukrainy, Europy i świata" - napisali Wilczek i Prystajko.
Zagrożenie tak poważne, jakiego nie było od inwazji Iraku na Kuwejt
Wskazali, że od czasu inwazji Iraku na Kuwejt w 1990 roku zagrożenie dla światowego bezpieczeństwa energetycznego nie było tak poważne jak obecnie, a agresja Rosji ma głęboki wpływ na globalne rynki energetyczne. Ale jak dodali, jeszcze bardziej odczuwalnym zagrożeniem jest to związane z żywnością, bo Rosja po raz kolejny używa jej jako broni, co ma reperkusje dla mieszkańców Europy, Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji. Podkreślili, że należy przeciwdziałać rosyjskiej dezinformacji próbującej wprowadzić świat w błąd co do przyczyny kryzysu i odwrócić uwagę od odpowiedzialności Rosji.
Ambasadorzy zwrócili uwagę, że cierpienia narodu ukraińskiego poruszyły w Polakach ich własne przejmujące wspomnienia z okresu II wojny światowej, a Polska przyjęła ponad 5 mln osób z Ukrainy, oferując im żywność, schronienie, opiekę zdrowotną i ochronę. "Polacy otworzyli swoje drzwi dla obcych, udowadniając, że choć ludzkość jest zdolna do wyrządzenia ogromnego zła i niewyobrażalnych zniszczeń, to jest też zdolna do wielkości, miłości, szlachetności i współczucia" - napisali.
"Walka z Rosją jest jeszcze daleka od zakończenia, a nawet wtedy czeka nas długi proces odbudowy Ukrainy. Musimy jednak zadbać o to, abyśmy się nie zmęczyli, aby zmęczenie wojną się nie usadowiło, zwłaszcza w długich, zimnych, trudnych miesiącach zimowych. Wraz z naszymi międzynarodowymi partnerami i sojusznikami musimy pozostać zjednoczeni, aby zapewnić zwycięstwo nad Putinem" - podkreślili ambasadorzy Piotr Wilczek i Wadym Prystajko.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński