Jak podkreślił gen. Skrzypczak, "od dawna wszyscy mówili o tym, że Most Kerczeński jest obiektem bardzo łakomym dla Ukrainy". - Wszyscy zastanawiali się nad dwoma rzeczami - kiedy uderzą i w jaki sposób uderzą - dodał były dowódca Wojsk Lądowych.
W jego ocenie "szukano właściwej okazji, która by w jakiś sposób dotknęła Putina osobiście". - Wydaje się, że to jest "prezent urodzinowy" dla Putina. Moim zdaniem. Taki "prezent" jest znakomitym pomysłem tych, którzy go wymyślili" - powiedział. Jak zaznaczył gen. Skrzypczak, "to nie policzek dla Putina, ale cios". - Ten most był dla Putina wyrazem integracji Krymu z Rosją. Przekonał Rosjan do tego, że most jest tą nitką, która łączy Krym - który jest tak ważny dla Rosji - z Rosją - wyjaśnił.
Gen. Skrzypczak zwrócił uwagę na formę dokonanego ataku. - Pewnie będą różne spekulacje na ten temat - powiedział. Jego zdaniem "w taką ciężarówkę, która jechała po moście trafić rakietą jest bardzo ciężko, szczególnie w takich warunkach". - Jeśli eksplozja była czymś spowodowana, to dlaczego akurat taką ciężarówkę wybrano?" - powiedział.
"Nie wierzę, że była to ciężarówka przypadkowa"
- Nie wierzę w to, że była to ciężarówka przypadkowa i nie wierzę, że uderzył w nią pocisk. Żadna rakieta by takiego wybuchu nie spowodowała, bo wybuch był przeogromny. Taka rakieta nie ma 250 kg ładunku wybuchowego, to naprawdę niewiele i nie powoduje takich zniszczeń. A tu mogło eksplodować kilka ton - taka ciężarówka może przecież przewozić nawet 12 ton - wyjaśnił gen. Skrzypczak. - Czy tu akurat było 12 ton, trudno powiedzieć, ale eksplozja była większa niż eksplozja wynikająca z uderzenia rakietą - podkreślił.
Jego zdaniem eksplozja ciężarówki z materiałem wybuchowym "mogła być połączona z sabotażem na kolei rosyjskiej, w tym składzie, który miał cysterny paliwowe". - Wydaje się, że jest to perfekcyjny akt sabotażu w wykonaniu Ukraińców - nie mogę powiedzieć, czy to jest ukraińskie FSB, czy jakieś inne służby. Generalnie Ukraińcy, którzy doskonale zgrali to w czasie i wiedzieli, jakie będą skutki użycia takiej ilości materiałów wybuchowych, jakie eksplodowały - podkreślił gen. Skrzypczak.
"Na filmie, który widziałem, eksplozja jest bardzo duża, czyli ten samochód byłby naładowany materiałami wybuchowymi do maksimum" - powiedział. Jak wskazał, "siła miotająca była bardzo duża i widać też wyraźnie po tym wybuchu, że na skrzyni ładunkowej ciężarówki były materiały wybuchowe, prawdopodobnie połączone również z materiałami łatwopalnymi, być może napalmem lub innymi środkami, które spowodowałoby pożar".
Jak to się stało?
Gen. Skrzypczak zwrócił uwagę, że rodzi się wobec tego pytanie, jak to się stało, że ta ciężarówka wjechała na most. - Przecież tam są systemy rosyjskiej kontroli, które perfekcyjnie kontrolują wszystko, co tylko może wjechać na most. ponieważ Rosjanie o ten most bardzo dbali i wiedzieli, że jest on wizerunkowym kąskiem dla Ukraińców - przypomniał. Przypomniał, że "wokół tego mostu zgromadzono duże siły obrony przeciwlotniczej w obawie przed uderzeniami rakiet ukraińskich i lotnictwa ukraińskiego". Ponadto stworzono system barier ochronnych, które miały uniemożliwić wjechanie niepowołanym na most" - dodał.
Jego zdaniem, "Ukraińcy tę operację prowadzili od dawna, nie stała się nagle, nie została opracowana w ciągu tygodnia". - Ci ludzie, którzy tego dokonali, oni ochronę tego mostu ze sobą oswoili, czyli oni się znali. Jeżeli w miarę często przejeżdżali tym mostem i tą ciężarówką, która transportowała na Krym ładunek innym niż bojowy, to ochrona się do nich przyzwyczaiła, rozpoznawała tablice rejestracyjne samochodu oraz ludzi, którzy ją prowadzili - ocenił. - To tak jest, że jeśli ochrona na moście spotyka się z obsługą ciężarówki, która jeździ często, to zawsze mniej wnikliwie ją sprawdza. Po prostu machają do siebie rękoma i przepuszczają ją. Tak też mogło być w tym przypadku - powiedział. - Ukraińcy, którzy to zrobili, uznali, że są już na tyle rozpoznawalni przez ochronę rosyjską, że ochrona się z nimi oswoiła - dodał.
"Nikt nie miał szans się uratować"
Zdaniem gen. Skrzypczaka "pytaniem otwartym zostaje to, czy kierowcą był samobójca". - Kierowca w wybuchu zginął, tam nikt nie miał szans się uratować, ponieważ siła eksplozji była wielka, a nie był to pojazd autonomiczny, czyli samochód jechał z kierowcą - przypomniał. Jak wskazał, "nie wykluczam, że był to samobójca". - Są tacy, którzy gotowi są zdeterminowani. Mieliśmy doświadczenie z samobójcami w Iraku i Afganistanie, choć oczywiście z innych pobudek, ponieważ ci z Afganistanu i Iraku kierowali się innym, bardziej religijnym, nakazem - powiedział.
Jego zdaniem "w tym przypadku raczej jest to ukraiński patriotyzm". - Jeżeli tam był kierowca-samobójca - a przynajmniej tak mi się wydaje - to on świadomie dokonał tej eksplozji - ocenił gen. Waldemar Skrzypczak.
Dopytywany, kim mogły być osoby, które przeprowadziły tę operację, skoro mogły wcześniej "oswoić się" w ochroną mostu, gen. Skrzypczak zaznaczył, że "czasami są tacy ludzie". Odnosząc się do historii, przypomniał, że "też mieliśmy takie formacje w Wojsku Polskim". - Przed 1939 r., kiedy groziła inwazja niemiecka na Polskę, zdarzało się, że mężczyźni i kobiety zgłaszali się, aby być żywymi torpedami, żeby być operatorami torpedy, którą oni by sterowali i po uderzeniu w statek by ginęli.
Znaczenie strategiczne
Zapytany, czy zniszczenie mostu prowadzącego na anektowany przez Rosję Krym zmieni strategiczne położenie tego półwyspu, gen. Skrzypczak wskazał, że "w przypadku, gdyby udało się Ukraińcom przeprowadzić operację na przecięciu tego korytarza przy Morzu Azowskim łączącego Rosję z Krymem drogą lądową, to wtedy położenie Krymu stałoby się tragiczne". - Pozostanie wówczas zaopatrzenie Krymu tylko drogą morską, przez Morze Azowskie i Zatokę Kerczeńską. Wówczas zaopatrzenie logistyczne Krymu stanie się dla Rosji wielkim problemem, tak samo zaopatrzenie w wodę, ponieważ to korytarzem lądowym Krym jest zaopatrywany w wodę - wskazał.
Na moście łączącym anektowany Krym z terytorium Rosji doszło w sobotę rano do wybuchu i pożaru. Strona rosyjska podała potem informację o wybuchu samochodu ciężarowego, który spowodował zapalenie się cystern z paliwem na kolejowej części mostu. Prócz zniszczeń na kolejowej nitce mostu zniszczone są odcinki drogi na jednej z nitek samochodowych. Z opublikowanych zdjęć wynika, że część tej trasy runęła w wodę.
Most Krymski, zbudowany w 2018 roku nad wodami Cieśniny Kerczeńskiej, łączy okupowany Półwysep Krymski z rosyjskim Krajem Krasnodarskim. Otwierał go osobiście w 2018 roku Władimir Putin. Od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainę w lutym br. połączenie jest wykorzystywane przez Kreml do transportu żołnierzy i sprzętu wojskowego na Krym, a następnie na Ukrainę.
Anna Kruszyńska