Zdaniem gen. Mieczysława Bieńka poniedziałkowy zmasowany atak rakietowy Rosji to reakcja na ostatnie zwycięstwa Ukrainy, szczególnie na sobotnie wysadzenia mostu krymskiego.

Reklama

Wściekłość bez jasnego celu

To strach, wściekłość, reakcja bezwładna, bez planowania strategicznego, bez określenia jasno celu, który miałby - z punktu widzenia operacji militarnej - osłabić zdolność bojową Ukrainy - mówił na antenie TOK FM generał w stanie spoczynku i były zastępca Dowódcy Strategicznego NATO.

Reklama

Według Bieńka armia Putina ma mocno ograniczone zarówno planowanie, jak i możliwości niszczenia celów. - Ich arsenał precyzyjnego rażenia jest kiepski i sukcesywnie się z niego wystrzeliwują. Kiedyś mówili, że trzymają go na wojną prawdziwą. Tylko, z kim chcą tą prawdziwą wojnę prowadzić?! Skoro nie potrafią wygrać teraz z państwem, które było sklasyfikowane na 22. miejscu, jeśli chodzi o potęgę militarną... - pytał retorycznie wojskowy.

Zamiast tego, jak dopowiedział, mszczą się atakami terrorystycznymi na ludności cywilnej. - To jest bestialstwo i złamanie wszelkich prawideł wojennych, których Rosja nie przestrzega zresztą od początku wojny - dodał generał.

Rakiety używane przez Rosjan

Rosjanie używają w ostatnich tygodniach wszystkiego co mają - zauważył gen. Bieniek. Chodzi o Iskandery, pociski wystrzeliwane z samolotów, rakiety powietrze-powietrze, "np. S-300, które przygotowali do strzelania do celów naziemnych".

Zdaniem Bieńka Rosjanom chodzi o "sianie terroru. Chodzi też o złamanie woli walki, pokazanie społeczności ukraińskiej: Możemy was dosięgnąć wszędzie tam, gdzie chcemy. Bo jesteśmy wielkim krajem".

Reklama

Generał uważa jednak, że to tylko wzbudzi w społeczeństwie ukraińskim jeszcze większą chęć odwetu i wolę oporu. - Do tego, niestety, też bezwolną wściekłość, bo przecież widzą, że niszczy im się infrastrukturę, ludzie tracą życie i cały dorobek - spostrzegł.

Dymisje generałów

Według byłego zastępcy Dowódcy Strategicznego NATO na Kremlu jest już bardzo nerwowo. Konsekwencje są widoczne tu i teraz. Liczne grupy generałów zostały zwolnione, niektórzy nawet zostali odsunięci całkowicie, a niektórym grozi degradacja. Widać, że trwają frakcyjne walki, kogo oskarżyć i o co - skomentował gen. Bieniek.

Zwrócił też uwagę na pogłoski o dymisjach generała Gierasimowa i ministra obrony Szojgu. Dziś Putin próbuje zrzucić odpowiedzialność w oczach swoich ewentualnych adwersarzy na Kremlu za nieudolną operację. Dlatego mówi: "Ja tylko zarządzam, wytyczam kierunki, a nieudolni generałowie i FSB, które mi tu podrzuca różne kwity, wprowadzają mnie w błąd". Coś tam się dzieje, w tej decyzyjnej górze na Kremlu - dodał.

Groźby nuklearne

Gen. Bieniek wątpi, że Putin sięgnie po broń jądrową. Chciał nią zastraszyć całe społeczeństwo, a Rosji pokazać: "My tu jesteśmy tacy, że możemy wszystko robić", ale to nie tak. Użycie broni jądrowej byłyby wyczerpanie wszystkich możliwych środków drabiny eskalacyjnej - co zresztą bardzo wyraźnie dał mu do zrozumienia przywódca Chin. Jak przekonywał, jeśli to zrobi, to nie będzie dla niego miejsca w polityce międzynarodowej - zauważył gen. Bieniek.

Byłoby to asumptem, by i inne kraje, które mają możliwości techniczne, także wkrótce ją miały. Do takich krajów możemy zaliczyć np. Japonię - podsumował.