Dzięki stworzeniu takiego sojuszu Niemcy mogłyby "odegrać ważną, miejmy nadzieję, że nawet wiodącą rolę wśród europejskich i transatlantyckich potęg" - powiedział Melnyk w wywiadzie dla stacji ARD.
Zdaniem Melnyka szansą na zawiązanie takiego "pancernego sojuszu" jest zaplanowany na piątek szczyt NATO w niemieckim Ramstein, poświęcony sprawie uzbrojenia dla Ukrainy. Jednym z gości szczytu będzie sekretarz obrony USA Lloyd Austin.
- Ukraina potrzebuje czołgów, aby jak najszybciej wyzwolić tereny, które są nadal okupowane, a ich mieszkańcy muszą cierpieć pod straszliwym reżimem, są torturowani, terroryzowani i zabijani - mówił dyplomata. - - Nawiasem mówiąc, potrzebujemy też nowszych systemów uzbrojenia, w tym myśliwców, które Niemcy mogłyby dostarczyć. Chodzi głównie o myśliwce Tornado.
"Kluczowy punkt" i "czerwona linia"
Zdaniem Melnyka gdyby udałoby się zawrzeć sojusz w sprawie pomocy Ukrainie, spotkanie w Ramstein stałoby się "kluczowym punktem, który wskaże Rosjanom czerwoną linię". Nowego ministra obrony Niemiec Borisa Pistoriusa (SPD) Melnyk ocenił jako "rzeczowego polityka, kogoś, kto zna się na rzeczy". Melnyk wyraził nadzieję, że Pistoriusowi uda się zrealizowanie zapowiadanego celu, jakim jest wzmocnienie Bundeswehry, a także "realizacja decyzji Bundestagu obiecującej Ukrainie ciężką broń".
Melnyk jeszcze do jesieni ub. roku pełnił funkcję ambasadora Ukrainy w Berlinie. Jak przypomniał, w tamtym czasie był przez niemieckie ministerstwo obrony odsyłany "od jednych drzwi do drugich". - Mam nadzieję, że pan Pistorius zrobi porządek i zrobi to, czego od niego oczekujemy - aby Niemcy wspierali nas ze wszystkich sił - podkreślił Melnyk.