- Tak naprawdę, przeciwnik podjął działania zaczepne już po rosyjskim Bożym Narodzeniu, czyli po 7 stycznia. Zaobserwowaliśmy wówczas ruch na całej linii frontu w Donbasie, na odcinku ponad 100 km pomiędzy Sołedarem i Wuhłedarem. Teraz zaczynają napierać też spod Wałujek w obwodzie biełgorodzkim na naszą północną flankę, na Kupiańsk i Swatowe- wyjaśnił Switan w rozmowie z rosyjską niezależną telewizją Nastojaszczeje Wriemia.
- Nie będzie żadnych dużych operacji ofensywnych, ponieważ Rosjanie nie mają na to (wystarczających) sił i środków. (...) Nie uda im się (łatwo) przerwać naszych linii obronnych, dlatego po prostu będą napierać na nie masą wojsk. (...) W lutym rzucą do walki ostatnie 100 tys. żołnierzy spośród rezerwistów zmobilizowanych we wrześniu i październiku ubiegłego roku - dodał pułkownik.
Rosjanie starają się przewidzieć…
Według Switana rosyjski wywiad wojskowy i władze na Kremlu próbują przewidzieć, kiedy na Ukrainę trafią określone typy zachodniego uzbrojenia i "dopasowują" do tych terminów plany działań zbrojnych, ale te zabiegi nie przynoszą Kremlowi powodzenia.
- Wróg stara się wykorzystać właściwy dla siebie moment, gdy ukraińscy żołnierze dopiero przechodzą szkolenia bądź sprzęt jeszcze nie dotarł na front. Wszystkie te kalkulacje okazują się jednak niewiele warte, ponieważ Rosja - przynajmniej na razie - sama nie dysponuje wystarczającymi zasobami pojazdów opancerzonych. Zmieni się to dopiero latem, bowiem do tego czasu przeciwnik zdąży wyprodukować więcej takich maszyn i lepiej wyposażyć swoje oddziały - przewiduje Switan.
“Wcześniej czy później”
W ocenie wojskowego należy spodziewać się - wcześniej lub później - pozytywnej decyzji zachodnich partnerów w sprawie przekazania Ukrainie samolotów wielozadaniowych F-16 i pocisków dalszego zasięgu, takich jak ATACMS. - Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta, ponieważ dostarczenie ciężkiego sprzętu bez osłony z powietrza jest równie sensowne, jak utopienie go w Atlantyku. Jeśli te pojazdy nie będą miały wsparcia, to zostaną zniszczone praktycznie w pierwszej bitwie - podkreślił ekspert.
W grudniu ubiegłego roku naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny wyraził przypuszczenie, że wróg "gdzieś za Uralem" szykuje nowe wojska w liczbie 200 tys. żołnierzy, aby ponownie zaatakować sąsiedni kraj.
W ocenie Załużnego do takiej ofensywy dojdzie najprawdopodobniej późną zimą lub wczesną wiosną. Jak przewidywał dowódca, nowa odsłona wojny może rozpocząć się w Donbasie, ale nie da się wykluczyć także ataku w kierunku Kijowa, natarcia od strony Białorusi, a nawet szturmu na południowym odcinku frontu.