Prezydent Republiki Cypryjskiej jest nie tylko głową państwa, lecz także – co bardzo istotne – reprezentantem greckich Cypryjczyków w rozmowach pokojowych z Turcją. Negocjacje nie przyniosły dotychczas efektów i wyspa pozostaje podzielona od 1974 r. Wtedy tureckie wojska wkroczyły na nią w reakcji na pucz grecko-cypryjskiej skrajnej prawicy. Zgodnie z prawem międzynarodowym cała wyspa to republika, ale de facto jej władza ogranicza się do południa. Na zajętej przez Turcję północy trwa zaś nieuznawana na świecie Turecka Republika Cypru Północnego (TRCP).

Reklama

Tak jak w przypadku wcześniejszych głosowań podział wyspy był jednym z głównych tematów kampanii wyborczej. Ta, zwraca uwagę Christoforos Christoforu, trwała przez ostatni rok. – Oprócz tego głównymi tematami były: korupcja, rosnące ceny prądu i kwestie związane z surowcami energetycznymi – tłumaczy analityk polityczny i założyciel strony Eklektor, na której pisze o wyspiarskiej polityce. – Ale w sprawie rozwiązania problemu cypryjskiego, podobnie jak w poprzednich latach, nie odbyła się żadna poważna dyskusja. Wszyscy kandydaci powtarzali swoje znane od dawna stanowiska – mówi.

Ostatnie rozmowy pokojowe, w 2017 r., zakończyły się fiaskiem. Stronom nie udało się dogadać m.in. w sprawie całkowitego wycofania tureckich wojsk z wyspy, czego domagają się greccy Cypryjczycy. Gdy rokowania trwały w szwajcarskim kurorcie Crans-Montana, prezydentem Republiki Cypryjskiej od czterech lat był Nikos Anastasiadis. Najbliższe głosowanie zakończy dekadę rządów byłego przewodniczącego centroprawicowego Zgromadzenia Demokratycznego (DISY). Ale nie oznacza odrzucenia jego spuścizny. Bo wszyscy, którzy mają szansę zostać nowym prezydentem, byli lub są związani z Anastasiadisem.

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>

Autor jest dziennikarzem Radia TOK FM. Napisał książkę „Wyspa trzech ojczyzn. Reportaż z podzielonego Cypru”