Jak powiedział Ryder, zestrzelenia obiektu lecącego na wysokości ok. 12 km nad ziemią dokonano za pomocą rakiety AIM-9X wystrzelonej z myśliwca F-22, który wyruszył z bazy Elmendorf na Alasce. Obiekt spadł na zamrożone wody terytorialne w północno-wschodniej części stanu. Na miejsce upadku obiektu wysłano wojska Dowództwa Północnego USA.

Reklama

USA zestrzeliły obiekt

Ryder poinformował, że obiekt został po raz pierwszy wykryty w czwartek, po czym w celu rozpoznania go wysłano myśliwce. Pilot myśliwca ocenił, że na jego pokładzie nie było żadnego człowieka i nie było żadnych oznak, że był sterowny. Ryder zaznaczył, że powodem zestrzelenia go było potencjalne zagrożenie dla lotnictwa cywilnego. Zarówno ten fakt, jak i brak sterowności oraz rozmiar znacznie odróżniał go od zestrzelonego w ubiegłym tygodniu balonu szpiegowskiego ChRL.

Reklama
Reklama

Obiekt wielkości małego samochodu

Przyznał też, że nie wie, jaki obiekt miał kształt, skąd pochodził i jaki był cel jego obecności, jednak wiadomo, że był wielkości małego samochodu.

Jak powiedział wcześniej rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby, prezydent USA został natychmiast poinformowany o obecności obiektu w przestrzeni powietrznej i to on wydał rozkaz zestrzelenia go.

Zestrzelony chiński balon

Odnosząc się do kwestii odzyskiwania części zestrzelonego balonu z Chin, Ryder stwierdził, że zlokalizowano już dużą część szczątków balonu spoczywających na dnie Atlantyku przy wybrzeżu Karoliny Południowej.

Nie mogę wchodzić w szczegóły (...) ale mogę powiedzieć, że zlokalizowaliśmy już znaczącą ilość szczątków, które będą pomocne w zwiększeniu naszego zrozumienia tego balonu i zdolności wywiadowczych - powiedział.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński