Trzęsienie ziemi w Dolnej Austrii

Austria jest państwem federalnym, w skład którego wchodzi łącznie 9 krajów związkowych. W każdym z nich obywatele wybierają swoje władze. Karyntia jest kolejnym, w którym takiego wyboru dokonają. Wcześniej, 29. stycznia rozstrzygnięto wybory w innym kraju związkowym – Dolnej Austrii. Ich rezultat określić można mianem „politycznego trzęsienia ziemi”. Rzecz bowiem w tym, że region ten od zawsze pozostawał matecznikiem ÖVP - Austriackiej Partii Ludowej. Jak zauważa dr Piotr Andrzejewski, analityk Instytutu Zachodniego, związany z Instytutem Studiów Politycznych PAN, ÖVP zawsze dominowała w tym regionie ciesząc się poparciem przebijającym nawet 50 proc. Wynik uzyskany w styczniu (39,9 proc.) interpretowany jest wręcz za katastrofę, tym bardziej, że jest to najgorszy wynik od lat 50.

Reklama

To, co stało się słabością ludowców z ÖVP umocniło wolnościowców z FPÖ. Poprawili oni swój wynik sprzed pięciu lat o blisko 10 p.p, uzyskując 24,2 proc. głosów. Na trzecim miejscu usytuowali się socjaldemokraci z SPÖ. To stronnictwo polityczne także odnotowało wynik gorszy od tego z 2018 r. W konsekwencji wyborów w Dolnej Austrii ÖVP straciła większość i musiała rozpocząć poszukiwania koalicjanta. Zaprosiła do niej socjaldemokratów.

Jak mówi dr Andrzejewski: Socjaldemokracji austriackiej nie udało się zdyskontować słabości ludowców z ÖVP, tak jak miało to miejsce w Niemczech. Państwa te wielokrotnie stawia się ze sobą na równi, tworząc analogie. W tym przypadku widać jednak, że sytuacja jest odmienna. To, co udało się Olafowi Scholzowi w Niemczech, nie udaje się liderom SPÖ w Austrii.

Afera goni aferę

Wydawać by się mogło dość naturalnym, że tematem, który musi przewijać się w kampanii wyborczej jest wojna. To na niej można byłoby oprzeć krytykę dotyczącą zbyt małego bądź zbyt dużego zaangażowania w trwającą na Ukrainie wojnę. Tym bardziej, że temat ten jest przedmiotem międzynarodowych dyskusji.

Wojną można tłumaczyć także konsekwencje gospodarcze. Według Eurostatu w lutym inflacja (HICP) w Austrii wyniosła 11 proc. Wojna sprzyja umacnianiu skrajnej prawicy i populistów – można byłoby zatem przyjąć, że to leży u podstaw sukcesu FPÖ. Nic bardziej mylnego. - Ani pandemia, ani protesty antyszczepionkowe, ani wreszcie wojna nie doprowadziły do wzrostu poparcia dla Wolnościowej Partii Austrii - tłumaczy analityk Instytutu Zachodniego.- Obecny wzrost poparcia jest skutkiem skandalu w wyniku którego kanclerz Sebastian Kurz podał się do dymisji w październiku 2021 r. Coś, o czym dawno można byłoby zapomnieć jest teraz przyczyną, dla której ÖVP poparcie dramatycznie traci, a FPÖ je zyskuje.

Reklama

Czego dotyczyła afera? W największym skrócie. A październiku 2021 r. wyszły na jaw informacje dotyczące próby kupowania przez ÖVP przychylnych sobie artykułów oraz publikacji nieprawdziwych sondaży. Przychylność wobec koalicji miała być odpłacana rządowymi ogłoszeniami wykupowanymi w prasie. Jak tłumaczy Piotr Andrzejewski, ujawnianie szczegółów afery sprzed 1,5 roku to wielki spektakl. - Co i rusz dowiadujemy się czegoś nowego i bulwersującego. Przedłużanie tej sprawy sprzyja w największym stopniu wolnościowcom z FPÖ. Dr Andrzejewski wskazuje, że aby zrozumieć dlaczego ta kwestia jest tak istotna, trzeba uświadomić sobie jak ważną sprawą jest dla Austrii kultura polityczna. Kształtowana jest ona od wieków, jeszcze od czasów Habsburgów. Stanowi pewną świętość. Zamach na nią, na tworzone przez nią polityczne konwenanse, jest czymś niewybaczalnym. W tym przypadku przedstawiciele władzy próbowali wpływać na demokratyczne media, a do tego legitymizować nieprawdziwe sondaże.

Ale to nie jedyna afera, która w ostatnich latach toczyła austriacką politykę. O ile obecnie na aferze ludowców wzmacnia się skrajna prawica, to w 2019 r. było dokładnie odwrotnie. Ujawniono wówczas tzw. aferę z Ibizy (Ibiza-Affäre). Miała ona polegać na tym, że Heinz-Christian Strache (wicekanclerz Austrii z ramienia FPÖ) miał proponować krewnej rosyjskiego oligarchy kontrakty rządowe w zamian za pieniądze dla Wolnościowej Partii Austrii. Ujawnienie tej afery w połowie maja 2019 r. doprowadziło do rozłamu koalicji ÖVP-FPÖ. Sebastian Kurz zbudował nową większość opartą na sojuszu ÖVP i Zielonych. Jednocześnie starał się przejąć część programu FPÖ poprzez akcentując kwestie związane z imigracją. Kurz kontynuował swoje rządy 2,5 roku do afery, w wyniku której sam ustąpił.

Wybory w Karyntii

Karyntia liczy nieco ponad 560 tys. mieszkańców. Według sondaży FPÖ poprawi swój wynik względem ostatnich wyborów o kilkanaście punktów procentowych i zanotuje ok. 26-27 proc. W wyborach w Karyntii prawdopodobnie zwycięży socjaldemokracja z SPÖ z wynikiem ok. 40 proc. (spodziewana strata poparcia na poziomie 8 p.p.). Miejsce czwarte zajmie ÖVP z poparciem na poziomie 10 proc. Dr Andrzejewski przewiduje, iż najprawdopodobniej powstanie koalicja socjaldemokratów i ludowców, w ramach pewnej zasady wzajemności za współpracę w Dolnej Austrii. Ta kooperacja w opinii analityka Instytutu Zachodniego opiera się na przekonaniu o konieczności otoczenia "kordonem sanitarnym" skrajnej prawicy z FPÖ.

Trzecią siłą polityczną w Karyntii są przedstawiciele lokalnych populistów z ugrupowania TeamKärnten , które cieszy się 12-procentowym poparciem. Team Kärnten jest ugrupowaniem regionalistycznym, podkreślającym przywiązanie do "małej ojczyzny - Heimatu". Fakt, że w historii TK zdażały się transfery personalne do FPÖ pokazuje, że ugrupowania te są bliskie ideowo i choć walczą o ten sam elektorat to mogą później współpracować we władzach Karyntii.

Analityk Instytutu Zachodniego wskazuje jeszcze na jeden interesujący fakt związany z regionem, w którym stykają się Europy germańska i słowiańska. Jak tłumaczy, to właśnie w Karyntii notuje się najwyższy odsetek Austriaków, którzy deklarują, iż są Niemcami, a nie Austriakami. Dodaje, że historycznie Wolnościowa Partia Austrii, powstała w 1956 r. negowała istnienie austriackiej tożsamości twierdząc, iż wszyscy przynależą do narodu niemieckiego.

Ponadto FPÖ wykorzystuje położenie geograficzne kraju związkowego, to jest wspólnej granicy ze Słowenią i Włochami. Politycy tego ugrupowania na sztandarach mają hasła sprzeciwiające się „słowenizacji” Karyntii. Andrzejewski podkreśla, że są one z gruntu absurdalne, bowiem liczebność mniejszości słoweńskiej w regionie spadła z 10 do 2 proc., ale tego w polityce się nie zauważa. FPÖ domaga się m.in. likwidacji tablic dwujęzycznych. Podobnej kampanii nie prowadzi się przeciwko mniejszości włoskiej.

Umocnienie FPÖ widać także w sondażach

Chociaż do wyborów parlamentarnych pozostał jeszcze rok, to znaczenia lokalnych plebiscytów nie sposób przecenić. Lokalne sukcesy FPÖ przekładają się bowiem na „dużą politykę”. Wzmacnianiu pozycji skrajnej prawicy sprzyja przedłużanie rozliczania ludowców z ÖVP z afery z 2019 r. W sondażach ogólnokrajowych przez długi czas najwyższe poparcie notowali socjaldemokraci, obecnie uzyskuje je FPÖ. Na początku lutego (sondaż INSA) było to 28 proc. , w połowie lutego (sondaż OGM) – 27 proc. Poparcie ludowców z ÖVP pozostaje stabilne na poziomie 20-22 proc. Piotr Andrzejewski wskazuje, iż widać zachodzący transfer do prawicowego populizmu z lewicy. FPÖ zagospodarowuje klasyczny elektorat lewicy, jakimi są robotnicy czy grupy określane mianem „niebieskich kołnierzyków” (blue collars), m.in. urzędników niższego szczebla.