Według eksperta niezbędne uzupełnienia przestały napływać na południowy odcinek frontu Chersoń-Zaporoże od początku 2023 roku. Już wtedy wiele jednostek rosyjskich miało tam 70 proc. stanu cywilnego i 30-50 proc. stanu wojennego.
Wraz ze wzrostem intensywności walk w rejonie Bachmutu, a także w Wuhłedarze, Marjince, Awdijiwce oraz nasyceniu obwodu ługańskiego siłami i środkami do ofensywy na Łyman i Kupiańsk, bezpieczeństwo południa kilkakrotnie się pogorszyło i obecnie straciło minimum zdolności bojowych - tłumaczył Kowalenko w wypowiedzi dla agencji prasowej UNIAN.
Braki na południu
Ekspert zaznaczył, że jednostki wojsk rosyjskich na południu nie otrzymują rekompensaty bieżących strat w sprzęcie, a często nie mogą uzupełnić amunicji. Wiele tamtejszych jednostek uzbrojonych jest głównie w broń piechoty, a problem braku ciężkiego sprzętu z każdym dniem się pogłębia.
Można sobie tylko wyobrazić, co stanie się z zaopatrzeniem jednostek i ogólnie z całym południem, jeśli rozwój wydarzeń tam kilkukrotnie się zintensyfikuje, a zapotrzebowanie na wsparcie materialne i techniczne wzrośnie 3-4 razy lub więcej - dodał Kowalenko.
Od dłuższego czasu miasto Bachmut i jego okolice pozostają najgorętszym punktem na froncie. Jurij Syrotyuk "Mamaj", żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy z 5. wydzielonej brygady szturmowej, zauważył, że w tej chwili szczyt walk o to miasto prawdopodobnie już minął. Dodał, że nawet ze strony rosyjskiej pojawiają się opinie, że Ukrainie udało się narzucić Rosji bitwę o Bachmut na korzystnych dla siebie warunkach.