Do sądów najczęściej trafiają sprawy "nieautoryzowanego opuszczenia jednostki", czyli dezercji. I choć niedawno przepisy dotyczące dezercji zostały zaostrzone, rosyjskie sądy wojskowe zazwyczaj orzekają kary w zawieszeniu, a żołnierze… zostają odesłani na front. Mediazona podaje, że tylko w marcu do sądów trafiło ok. 200 takich spraw.
Najsurowsze kary, jak zauważa Mediazona, zostały wydane przez Sąd Garnizonowy Kamczatki - dwa wyroki siedmiu lat więzienia. Takie kary zapadają jednak rzadko, zazwyczaj wtedy, gdy żołnierz znika z jednostki i nie pojawia się w niej przez miesiąc lub dłużej. Najsurowszy wyrok to 8 lat - taki wyrok wojskowy sąd wydał wobec żołneirza z Jużnosachalińska, który nie pojawił się w jednostce przez miesiąc.
"Odmówili, bo obawiali się o życie"
Po rozpoczęciu mobilizacji zaczęto też wszczynać sprawy karne z artykułu, dotyczącego niewykonania rozkazu. Wcześniej - zauważa Mediazona - ten przepis był stosowany niezwykle rzadko. Teraz wyroki znów zapadają. Najwięcej - na Kamczatce. Wojskowy sąd garnizonowy skazał tam na rok i osiem miesięcy kolonii karnej żołnierza, który wprost odmówił udziału w działaniach wojennych na Ukrainie.
3 i pół roku oraz 3 lata i 4 miesiące więzienia usłyszeli dwaj spokrewnieni ze sobą żołnierze w regionie amurskim, którzy odmówili walki na froncie w rejonie Chersonia. Jak tłumaczyli przed sądem, obawiali się o swoje życie.
"Uderzył podpułkownika", "majorowi groził nożem"
Innym artykułem, który zaczął być częściej wykorzystywany przeciwko żołnierzom, jest stosowanie przemocy wobec dowódcy. Najgłośniejszy przypadek dotyczy zmobilizowanego żołnierza, który uderzył podpułkownika podczas kłótni w centrum szkoleniowym pod Moskwą. Mężczyzna skazany został na 5,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
Na 6 lat został z kolei skazany mężczyzna, który pokłócił się z majorem i groził mu nożem.