"W Rosji trwa spór o niejasne okoliczności sprawy katyńskiej" - czytamy w artykule opublikowanym w oficjalnym czasopiśmie MSZ w Moskwie, na który powołał się hiszpański dziennik. "Dzieje się tak po części z powodu jawnie wrogiego stanowiska Polski wobec Rosji w ostatnich latach oraz z powodu niszczenia pomników żołnierzy Armii Czerwonej poległych w czasie wyzwalania tego kraju od nazistów".

Reklama

Kremlowska agencja informacyjna Ria Novosti opublikowała "odtajniony dokument" zawierający wypowiedź Arnauda Dureta, który służył w jednym z niemieckich batalionów jeńców wojennych. Według jego zeznań podczas procesów leningradzkich w 1946 r. hitlerowskie SS zabrało go wraz z innymi więźniami do kopania rowów głębokich na 15-20 m w Katyniu we wrześniu 1941 r.

Państwowe media twierdzą, że większość zeznań dotyczących tamtych wydarzeń jest nadal utajniona, a "sprawa katyńska była prowokacją tajnych służb III Rzeszy w celu podzielenia społeczeństwa polskiego, przez terytorium którego Armia Czerwona miała dotrzeć do granicy Niemiec".

Reklama

"Rosja przeprosiła Polskę"

Takie twierdzenia, mające na celu "oczyszczenie" ZSRR z zarzutu zbrodni katyńskiej, zostały jednak zakwestionowane przez niezależne media rosyjskie. Dziennik "The Insider" przypomniał, że Duret odwołał część swoich zeznań po powrocie do Niemiec w 1954 r i oskarżył ówczesne władze sowieckie o wywieranie na niego presji.

"El Pais" podkreśla, że twierdzenia prokremlowskich mediówsprzeczne z wynikami oficjalnego śledztwa rozpoczętego w 1990 r., które zostało zamknięte w pierwszych latach prezydentury Putina w 2004 r. Prokuratura wskazała wtedy, że odpowiedzialni za masakrę już nie żyją. W opublikowanych w latach 90. dokumentach stwierdzono, że to sowieckie Biuro Polityczne zleciło egzekucję polskich jeńców. W listopadzie 2010 r. rosyjski parlament uznał, że mord tysięcy Polaków był dziełem ZSRR, dokonanym na bezpośredni rozkaz Stalina i innych sowieckich przywódców. Moskwa przeprosiła Polskę.

Polska "jednym z głównych sojuszników Kijowa"

Reklama

Dzisiaj Polska jest jednym z głównych sojuszników Kijowa przeciwko Rosji, ale ten związek jest wystawiany na próbę z powodu "fali dezinformacji" - ocenia "El Pais". Jednym z fałszywych pretekstów Kremla dla usprawiedliwienia agresji na Ukrainę są twierdzenia, że Polska - a czasem także Rumunia i Węgry - dążą do przejęcia Zachodniej Ukrainy. Według Władimira Putina Rosja jest jakoby jedynym możliwym gwarantem integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy. Rosyjskie władze stoją na stanowisku, że Ukraińcy powinni przyłączyć się do Rosji z obawy przed rozbiorem kraju.

Te wypowiedzi zgodne są z pokrętną logiką Kremla dotyczącą sztucznego charakteru państwa ukraińskiego: jeżeli Ukrainę utworzył Lenin w 1918 r., jak twierdzi Moskwa, to równie łatwo i zgodnie z prawem można ją zdekonstruować - wskazał ekspert ośrodka analiz Carnegie Stanislav Kuvaldin, cytowany przez dziennik.

"Granice Polski z Ukrainą i Białorusią to dziś wielka czerwona linia w Europie Wschodniej" - podsumowuje dziennik. "Reżim Łukaszenki i Kreml doprowadzają do napięć w relacjach z Polską, prowokują kryzys migracyjny, wysyłając na jej granice uchodźców z innych krajów, a także zapowiadają rozmieszczanie rosyjskiej broni nuklearnej na Białorusi".

Grażyna Opińska