Śledztwo dziennikarskie przeprowadzone przez reporterów programu BBC Newsnight wskazuje, że pośrednicy, działający m.in. poprzez Facebooka, załatwili w ten sposób prawo pobytu dla tysięcy nielegalnych imigrantek. Reporterka BBC udająca nielegalnie przebywającą w Wielkiej Brytanii kobietę w ciąży spotkała się z osobami oferującymi takie usługi.
Jeden z pośredników powiedział, że ma wielu brytyjskich mężczyzn, którzy gotowi są przyznać się do ojcostwa i zaoferował jej "pełen pakiet" za 11 tys. funtów. Opisał proces jako "bardzo łatwy" i powiedział, że wymyśli przekonującą historię, aby skutecznie oszukać władze i aby w efekcie dziecko otrzymało brytyjski paszport. Przedstawił kobietę Brytyjczykowi o imieniu Andrew, który miał udawać ojca i otrzymać za to 8 tys. funtów.
4860 wiz rodzinnych
Inna pośredniczka twierdziła, że pomogła tysiącom ciężarnych imigrantek. Powiedziała, że może zapewnić brytyjskiego mężczyznę i będzie to kosztować 10 tys. funtów, a jej prowizja wynosi 300 funtów. "Wszyscy mężczyźni, z których korzystam, urodzili się tutaj i nigdy wcześniej nie rejestrowali żadnych dzieci. Wiem, jak sobie ze wszystkim poradzić. Nie musisz się martwić o brak paszportu. Na pewno zostanie przyznany" - mówiła reporterce.
Jak wyjaśnia BBC, jeśli imigrantka przebywa w Wielkiej Brytanii nielegalnie i urodzi dziecko spłodzone przez obywatela brytyjskiego lub mężczyznę posiadającego pozwolenie na pobyt na czas nieokreślony, dziecko od urodzenia jest automatycznie obywatelem brytyjskim, zaś matka może następnie ubiegać się o wizę rodzinną, która da jej prawo do pozostania w Wielkiej Brytanii - i ubiegania się w odpowiednim czasie o obywatelstwo.
BBC zaznacza, że nie może oszacować skali oszustwa, bo ministerstwo spraw wewnętrznych nie było w stanie dostarczyć danych na temat liczby przypadków objętych dochodzeniem, nie publikuje również danych na temat liczby wiz przyznanych rodzicom brytyjskich dzieci, którzy nie pochodzą z Wielkiej Brytanii. Jednak w ubiegłym roku 4860 wiz rodzinnych przyznano "innym osobom na utrzymaniu", a ta kategoria obejmuje osoby ubiegające się o pobyt w Wielkiej Brytanii jako rodzice brytyjskich dzieci.
To przestępstwo
Celowe podawanie fałszywych danych w akcie urodzenia jest przestępstwem. Ministerstwo spraw wewnętrznych zapewniło BBC, że dysponuje środkami mającymi na celu zapobieganie i wykrywanie oszustw imigracyjnych z wykorzystaniem fałszywych aktów urodzenia. Wyjaśnia, że "sam akt urodzenia może nie być wystarczającym dowodem potwierdzającym ojcostwo", a w przypadkach, w których należy to ustalić, "możemy zażądać dodatkowych dowodów".
Jednak prawnik imigracyjny Harjap Bhangal wątpi, czy podejmowane są wystarczające działania: - To nie jest jednorazowy przypadek, to potencjalnie tysiące... Ministerstwo spraw wewnętrznych po prostu nie zwróciło na to uwagi. Dodaje, że ten proceder ma miejsce w wielu różnych społecznościach imigrantów, w tym pochodzących z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, Nigerii i Sri Lanki, i że dzieje się tak od wielu lat.
Proceder szeroko reklamowany
Dochodzenie BBC Newsnight wykazało, że ta nielegalna praktyka jest szeroko reklamowana na niektórych wietnamskich grupach na Facebooku dla osób poszukujących pracy. Dziennikarze znaleźli dziesiątki postów osób chwalących się swoimi referencjami jako odpowiednich fałszywych ojców, a także kobiet poszukujących Brytyjczyków do udawania ojców. - Jestem w czwartym miesiącu ciąży. Desperacko potrzebuję tatusia z obywatelstwem w wieku 25-45 lat - napisała autorka jednego z nich.
Meta, firma będąca właścicielem Facebooka, twierdzi, że nie zezwala na Facebooku na "nakłanianie do adopcji lub oszustw związanych z aktami urodzenia" i zapewnia, że będzie nadalusuwać treści, które naruszają jej zasady.
Harjap Bhangal przekonuje, że MSW musi badać więcej wniosków wizowych budzących podejrzenia, a przypadki, gdzie dziecko ma brytyjskiego rodzica, zaś drugi rodzic nie ma wizy powinny być kierowane na badania DNA. W Wielkiej Brytanii nie ma wymogu przeprowadzania testów DNA podczas rejestracji narodzin lub ubiegania się o brytyjski paszport dla dziecka. Prawnik wskazuje, że niewiele osób jest ściganych za to przestępstwo i dlatego ludzie to robią.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński