Mieszkamy w kraju, w którym możliwe jest, by dzieciak wychowywany w biedzie przez samotną matkę w małym mieszkaniu pewnego dnia służył w Kongresie, a może nawet i w Białym Domu - powiedział Scott podczas przemówienia inaugurującego jego kampanię w Charleston Southern University w North Charleston.

Reklama

Podkreślał, że jego rodzina przebyła w ciągu dwóch pokoleń drogę od zbieraczy bawełny do Kongresu. Oskarżył prezydenta Bidena o "odchodzenie od patriotyzmu i wiary". Scott określił siebie "największym koszmarem skrajnej lewicy" ze względu na swoje konserwatywne poglądy i kolor skóry.

Senator z Karoliny Południowej zasiada w Kongresie od 2011 r. i jest uznawany za polityka głównego nurtu w partii, a w poniedziałek uzyskał poparcie drugiego najważniejszego senatora, Johna Thune'a. Jest też zwolennikiem większego wspierania Ukrainy.

Oni chcą ubiegć się o prezydenturę

Scott jest szóstym politykiem prawicy, który oficjalnie ogłosił chęć ubiegania się o prezydenturę. Wcześniej zrobili to były prezydent Donald Trump, była gubernator Karoliny Południowej i była ambasador USA przy ONZ Nikki Haley, inwestor Vivek Ramaswamy, gubernator Arkansas Asa Hutchinson i publicysta radiowy Larry Elder. Według doniesień mediów jeszcze w tym tygodniu dołączy do nich gubernator Florydy Ron DeSantis.

Obecnie zdecydowanym faworytem do zdobycia nominacji jest Trump. Według średniej z sondaży opracowanej przez portal FiveThirtyEight głosować na niego chce ponad połowa wyborców Republikanów. DeSantis, uważany za głównego rywala byłego prezydenta, ma poparcie na poziomie 20 proc. Pozostali kandydaci, w tym Scott, notują jednocyfrowe wyniki.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński