O odrzuceniu apelacji powiadomiły w komunikacie służby prasowe Sądu Najwyższego.
"Wyrok sądu obwodowego w Grodnie z 8 lutego 2023 r. wobec Andrzeja Poczobuta pozostawiono bez zmian, a apelacja została odrzucona" - powiadomiono w komunikacie sądu. Tym samym, jak wskazano, wyrok uprawomocnił się.
Rozprawa apelacyjna odbywała się za zamkniętymi drzwiami. Andrzej Poczobut nie uczestniczył w niej.
Wyrok sądu w Grodnie
Poczobut to działacz zdelegalizowanego w 2005 r. Związku Polaków na Białorusi. Jako dziennikarz współpracował również z polskimi mediami.
Poczobuta zatrzymano w rodzinnym Grodnie w marcu 2021 r. Od tamtego czasu aktywista przebywa w areszcie.
Według białoruskiego sądu Poczobut miał "wzywać do sankcji i innych działań na szkodę Białorusi" za pośrednictwem publikacji w mediach i internecie, a także popełnić "celowe działania, mające na celu wzniecanie wrogości i nienawiści na tle narodowościowym, religijnym i społecznym". Wyrok sądu pierwszej instancji - osiem lat więzienia - zapadł 8 lutego.
Strona polska domaga się uwolnienia Poczobuta, będącego przedstawicielem polskiej mniejszości i oczyszczenia go z politycznie motywowanych, nieprawdziwych zarzutów.
MSZ RP zapewnia, że stale prowadzi działania na rzecz uwolnienia Poczobuta.\
Łatuszka: To tragedia, której się spodziewano
Utrzymanie wyroku na Andrzeja Poczobuta jest tragedią, której się spodziewano; jest to także skutek braku wizji i strategii na Zachodzie wobec Białorusi i Alaksandra Łukaszenki; dziś trzeba zwiększyć nacisk na jego reżim - uważa były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka.
Według b. ambasadora, "na Rosję cały czas jest wywierany nacisk, a na Łukaszenkę - od roku nie, brakuje determinacji i strategii". - Skutkiem są tysiące więźniów politycznych, coraz bardziej wyniszczonych fizycznie i psychicznie i mnóstwo osób, które w Białorusi tajemniczo znikają. Nawet dzisiaj aresztowano kolejne osoby w Lidzie, każdego dnia tak jest. A Łukaszenka widzi, że Zachód jest słaby i w związku z tym realizuje antyzachodnią politykę, która odpowiada interesom Kremla - podkreślił Łatuszka.
To, co można zrobić, by pomóc więźniom politycznym, to walczyć na forum unijnym o przygotowanie proaktywnej strategii wobec Białorusi, zakładającej z jednej strony nakładanie sankcji, zamykanie przejść granicznych dla białoruskich towarów, wprowadzenia embarga na Białoruś za to, że ma u siebie rosyjską broń taktyczną. Bo to nie żarty - stwierdził.
Według Łatuszki należy wprowadzić też odpowiedzialność karną przed międzynarodowymi sądami za popełnione na Białorusi zbrodnie. Jak dodał, potrzebne są też działania ze strony UE na rzecz białoruskiego społeczeństwa, by uniemożliwić "rozpuszczanie jego tożsamości i złamanie oporu". - Potrzebne jest wsparcie, ale i rozwój uniwersytetów i instytucji kultury, by mogła się edukować i wytworzyć nowa elita Białorusi, która odnowi ten kraj - stwierdził b. ambasadora.
Straszne jest to, że Zachód nie zareagował - ani na broń taktyczną na Białorusi, ani na to, że w więzieniach umierają Białorusini, ani na skazywanie więźniów politycznych, tortury. A Łukaszenka robi co chce, czuje się bezkarny. Bo rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi oznacza, że będziemy mieli większą grupę rosyjskich żołnierzy na stałe, więcej baz wojskowych, i w sytuacji jakiegokolwiek kryzysu czy prób zmiany władzy przez Białorusinów, Rosja wprowadzi wojsko, by spacyfikować Białoruś - powiedział Łatuszka.
My krzyczeliśmy, błagaliśmy, argumentowaliśmy, uprzedzaliśmy, przekazywaliśmy dokumenty; nikt nas nie słyszy. Nowych sankcji nie ma i pewnie szybko nie będzie. Natomiast część krajów, takich jak Portugalia, lobbuje, by sankcje zmniejszyć i wyprowadzić z nich na przykład koncern Biełaruskalij, który ułatwia popełnianie zbrodni wojennych jak wywożenie na Białoruś dzieci z okupowanych przez wojska rosyjskie terytoriów Ukrainy - dodał.
Biełaruskalij zajmuje się wydobyciem i przetwórstwem potażu, a to główne źródła obcej waluty, dzięki którym reżim Łukaszenki może aktywnie wspierać rosyjską agresję na Ukrainę. Tymczasem w Brukseli są podejmowane próby zniesienia sankcji na białoruski potaż, który wykorzystywany jest w produkcji nawozów. Zwolennicy zniesienia sankcji powołują się przy tym na argument bezpieczeństwa żywnościowego świata. Wiele krajów UE, w tym Polska, wskazuje jednak, że jest to pretekst, bo białoruski potaż został zastąpiony m.in. potażem z Kanady, a światowe ceny produktów rolnych i nawozów spadają.
Nadzieją na zmiany na Białorusi, także jeśli chodzi o sytuację więźniów politycznych takich jak Andrzej Poczobut jest odnowienie solidarności europejskiej, jednolita i twarda postawa wobec reżimu białoruskiego i mówienie o sytuacji uwięzionych także na południu Europy. Liczymy na Polskę, Litwę, i inne kraje, które wiedzą jak działa Rosja, a które już w tej chwili robią dla Białorusi bardzo wiele, że wystąpią ze wspólną inicjatywą w UE, by przygotować strategię unijną wobec reżimu na Białorusi. Bez tego nie ma co liczyć na pozytywne zmiany - podsumował Łatuszka.