W przypadku reżimów autorytarnych częstą praktyką jest przejmowanie kontroli nad mediami i sądownictwem. Rosja i Turcja są obecnie na różnych poziomach tego samego podręcznika - ocenia w rozmowie z portalem Balkan Insight Baris Altintas, współautorka raportu.

Reklama

"Zagraniczni agenci"

Krytycznych dziennikarzy określa się agentami zagranicznymi, ekstremistami. W Turcji dodatkowo wzrost liczby ataków retorycznych na społeczność LGBT zaczyna odzwierciedlać trend widoczny wcześniej w Rosji - dodaje.

W raporcie zwrócono uwagę na ryzyko powtórzenia się w przypadku dziennikarzy tureckich tego, co spotkało tych z Rosji; znaczna ich część została zmuszona do ucieczki z kraju. Autorzy podkreślają, że dziennikarzy rosyjskich uznano za "wrogów państwa" i w obu państwach mierzą się oni z fałszowanymi zarzutami, szczególnie dotyczącymi bezpieczeństwa kraju.

Oskarżenia

"Oskarżenia, które obejmują zbrodnie przeciwko państwu, należą do najsurowszych, jakie można postawić. We współczesnej Rosji stały się narzędziem karania nieposłusznych dziennikarzy" - przypomniano w raporcie.

Pozwy sądowe w związku z dochodzeniami w sprawach korupcji coraz częściej stają się jednym z instrumentów wykorzystywanych do rozprawienia się z dziennikarzami w Turcji. W dziesiątkach takich przypadków dziennikarze krytyczni wobec rządu muszą płacić duże kwoty odszkodowania osobom składającym pozwy w związku z oskarżeniami o zniewagę, zniesławienie lub pomówienie. Sprawy te często dotyczą doniesień na temat transakcji pieniężnych rodziny lub bliskich krewnych prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana lub osób z jego otoczenia - zwrócono uwagę.