Widzieliśmy potyczki między wagnerowcami a regularną rosyjską armią. Widzieliśmy zestrzelone samoloty i helikoptery. Na terytorium Rosji zginęło co najmniej 15 rosyjskich żołnierzy. To są oznaki wojny domowej - oświadczył.
Analityk jest przekonany, że bunt Prigożyna nie był inscenizacją. - Była to próba przewrotu wojskowego, którą starał się przeprowadzić Prigożyn, jednak z jakichś przyczyn, może z braku doświadczenia, poszedł na ugodę z Alaksandrem Łukaszenką – wyjaśnił Musijenko.
W porozumieniu pomógł Łukaszenka
W porozumieniu, które zakończyło w sobotę rajd sił Prigożyna na Moskwę, miał pośredniczyć właśnie autorytarny lider Białorusi. Z jego pomocą zawarty miał zostać układ, zgodnie z którym szef wagnerowców miał udać się na Białoruś.
Zdaniem rozmówcy Polskiej Agencji Prasowej Prigożyn popełnił błąd, zgadzając się na te ustępstwa. - Prigożyn nie wykorzystał szansy i pewnie po raz drugi jej nie otrzyma. Trudno wyjaśnić, dlaczego przyjął ugodę. Sądzę, że była to zła decyzja, bo Władimir Putin takich działań nie wybacza - uznał.
"Wszyscy zrozumieli jak bardzo boi się Putin"
Wystąpienie Prigożyna - kontynuował rozmówca PAP - będzie jednak przykładem dla tych, którzy zechcą pójść jego śladem.
Ludzie zobaczyli, że armia i władze pokazały swą słabość. Słabość pokazał Putin, który poszedł na ten układ, słabość pokazały władze, które wycofały oskarżenia pod adresem Prigożyna. Wszyscy zrozumieli, jak wielki strach panuje w elitach i jak bardzo boi się Putin - podkreślił Musijenko.
Szef Centrum Badań Wojskowych i Prawnych w Kijowie uważa, że bunt Prigożyna przyspieszył rozkład Rosji.
Zrozumiałe, że przewroty i wojny domowe niekoniecznie odbywają się w ciągu kilku dni czy tygodni. Wiele procesów jednak przyspieszyło. Nam, Ukraińcom, jest to wyłącznie na rękę – powiedział Musijenko.
Z Kijowa Jarosław Junko