Szczytowi NATO w Wilnie zabrakło odwagi. "Team Vorsicht (Team Ostrożność) z prezydentem USA Joe Bidenem i kanclerzem Olafem Scholzem na czele wyznaczył kurs". Ich motto brzmi: "żadnych radykalnych zmian w przebiegu wojny, aby nie ryzykować dalszej eskalacji przez Władimira Putina (...)" - czytamy w tekście "Tagesspiegel".

Reklama

"Niektórzy uważają to za mądre. Inni krytykowali ten kurs jako +samoodstraszanie+ Zachodu". Jednak "wola trwałego uzbrojenia Ukrainy w taki sposób, aby mogła utrzymać Rosję w szachu, jest niezłomna" - zauważył "Tagesspiegel". Szczyt "nie zakończył się porażką. Jednak sojusz nie wykorzystuje swojego potencjału. Jest to niepokojące z punktu widzenia czynnika czasu".

"Szczyt w Wilnie może rozczarować Ukraińców"

Z kolei portal dziennika "Sueddeutsche Zeitung" (SZ) zauważa w środę w komentarzu, że "wynik szczytu w Wilnie może rozczarować Ukraińców - ale i tak może być dla nich bardzo korzystny (...)".

Ukraińcom może się wydawać, że "Zachód zamyka bramę, za którą mogliby być wreszcie bezpieczni. Nie jest to jednak takie proste. Rozsądna polityka, uwzględniająca ryzyko, musi odróżniać to, co pożądane, od tego, co wykonalne" - czytamy.

Ustalenie daty akcesji Ukrainy po wojnie dałoby Kremlowi "możliwość kontynuowania wojny do tego czasu, tylko po to, by tej akcesji zapobiec" - zauważa SZ.

Komunikat końcowy szczytu nie spełnia oczekiwań Ukraińców. "Niemniej jednak zawiera on jasne stwierdzenie: Ukraina należy do Europy, do Zachodu, a w przyszłości także do jego wspólnoty obronnej" - podkreśla SZ, wskazując jednocześnie, że ważne jest "wsparcie Ukrainy w teraźniejszości przez państwa NATO bronią, pieniędzmi, informacjami, pomocą humanitarną. Obiecano to w Wilnie".