Matt Ridley, dziennikarz, przedsiębiorca, autor publikacji popularnonaukowych: Nie stało się nic, co definitywnie wyjaśniłoby wydarzenia z Wuhanu z 2019 r. W naszej książce nie stawiamy jednoznacznej tezy. Piszemy jednak, że próba wykluczenia hipotezy o wycieku jest wielkim błędem. I według nas poszlaki bardziej wskazują na wyciek niż na pochodzenie naturalne.
Dziś wiemy, jak szerokie i intensywne badania nad wirusami prowadzono w słynnym laboratorium w Wuhanie. Wiemy, że wykorzystywano w nich nietoperze. Wiemy też, że celowo utrudniano dostęp do informacji na ten temat.
Może. Ale proszę słuchać dalej. Wiemy, że wirus pochodzi od nietoperza z prowincji Junnan albo z północnego Laosu. Pokonał więc 1,8 tys. km do Wuhanu. Tyle że nie jest dziś znany sposób, w jaki do takiej transmisji wirusa doszło drogą naturalną. Do Wuhanu nikt nie wozi zwierząt z tak daleka. Naturalnie one same też tak nie podróżują.
<<<CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM MAGAZYNIE "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>