Rzymskokatolicki biskup spowodował międzynarodowy skandal, gdy wyszło na jaw, że ten konserwatywny katolik zaniżał liczbę Żydów zamęczonych w Holocauście. Rewelacje na temat Williamsona ujrzały światło dzienne po zdjęciu z niego i jego konfratrów z bractwa lefebrystów ekskomuniki przez papieża Benedykta XVI i stały się powodem masowej ostrej krytyki poczynań Watykanu.

Reklama

Williamson oświadczył m.in., że w nazistowskich komorach gazowych zginęło nie 6 milionów, a jedynie 300 tys. Żydów. Dziś ubrany w płaszcz, czapkę i ciemne okulary biskup przemknął się chyłkiem przez lotnisko w argentyńskiej stolicy. Nie odpowiedział na żadne pytania dziennikarzy.

W niedzielę ksiądz Miguel Faure z Bractwa św. Piusa X (organizacji lefebrystów - red.) powiedział, że według niego biskup Williamson miał lecieć do Anglii. Christian Bouchacourt, przywódca bractwa w Ameryce Łacińskiej, potwierdził wyjazd kontrowersyjnego biskupa z Argentyny, ale odmówił podania celu jego podróży.

Rząd w Buenos Aires dał w ubiegłym tygodniu biskupowi 10 dni na opuszczenie kraju. Jednocześnie Argentyna potępiła jego wypowiedzi dotyczące Holocaustu jako "głęboko krzywdzące dla argentyńskiego społeczeństwa, Żydów i ludzkości". W Argentynie mieszka jedna z największych społeczności żydowskich na świecie poza granicami Izraela.

Watykan, który chciał przez zdjęcie ekskomuniki z lefebrystów zakończyć trwającą od 20 lat schizmę w kościele katolickim, nakazał krnąbrnemu biskupowi odwołanie swoich słów. Uparty Williamson odmówił, tłumacząc, że potrzebuje więcej czasu na ponowne przejrzenie świadectw historycznych o Holocauście.

Rehabilitację biskupa skrytykowały organizacje żydowskie, a nawet sama kanclerz Niemiec Angela Merkel. Negowanie Holocaustu jest w Niemczech przestępstwem, a prokuratura w Regensburgu prowadzi obecnie śledztwo przeciwko biskupowi za jego wypowiedzi. Tymczasem niemieckie neonazistowskie strony internetowe opublikowały peany pochwalne na cześć Williamsona.