O tym, że radni dostaną pieniądze za obecność na posiedzeniu, mówi regulamin. Ma być to "zwrot kosztów uczestnictwa".

Sprawa wywołała spore zamieszanie. Okazało się bowiem, że rada miasta płaci za słuchanie papieża. Mała partia o nazwie Prawica zaapelowała nawet do przewodniczącego rady, by zrezygnował z wypłacania pieniędzy. Jej lider tłumaczył, że udział w posiedzeniu wynika z kurtuazji, a nie pobudek materialnych.

Jednak przewodniczący rady był nieugięty. Stwierdził, że regulaminu zmieniać nie można. Ale podsunął też pomysł - jeśli radnym nie podoba się wynagrodzenie za udział w posiedzeniu, niech przeznaczą je na jakiś cel dobroczynny.