Od doby na lotnisku w Rodos koczuje grupa polskich turystów, którzy w poniedziałek zakończyli turnusy w hotelach na tej wyspie i mieli wrócić do kraju. Wśród nich jest mieszkanka Olsztyna pani Agnieszka, która jest w Grecji z 12-letnim synem.

Reklama

Zabrano nas z hotelu zgodnie z planem w poniedziałek po południu i przywieziono na lotnisko w Rodos. Odprawa przebiegła normalnie, żadnej informacji o tym, że nie będzie samolotu, czy będzie opóźnienie - nic takiego nie było. Dopiero, gdy przy bramce nic się nie działo, czas odlotu minął, to ludzie zaczęli się niecierpliwić, zaczęli pisać i dzwonić do biura podróży, ale biuro udawało, że nic się nie dzieje. Przedstawiciele biura kazali nam obserwować komunikaty na lotnisku. Po ponad 2 godzinach poinformowano nas, że lot jest przełożony na 1:30 w nocy. Okazało się, że nasz samolot w ogóle nie wyleciał z Warszawy - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej pani Agnieszka.

"Nie wiemy kiedy wrócimy"

Polacy, wśród nich małe dzieci i seniorzy, noc spędzili na lotnisku w Rodos. Dzieciom rozłożono na podłodze kartony, na których spały, niektóre przykryto workami na śmieci. Dorośli spali na plastikowych lotniskowych krzesełkach. - Syn spał z 1,5 godz., ja chyba 15 minut - powiedziała pani Agnieszka dodając, że wszyscy są już potwornie zmęczeni oczekiwaniem na lot, który według biura podróży ma się odbyć dziś po godz. 21:00. Ale greckie służby nie potwierdzają tej informacji biura podróży, więc nie wiemy kiedy stąd odlecimy - powiedziała PAP pani Agnieszka.

Koczujący na lotnisku w Rodos Polacy przez ponad 20 godzin nie mieli dostępu do walizek, do własnych przyborów higienicznych czy leków. - Niektórzy przyjmują leki na astmę, inni biorą antybiotyki - nikt im tych leków nie dał. Myjemy wyłącznie ręce w lotniskowej toalecie - dodała.

Po blisko dobie oczekiwania Polaków poproszono o opuszczenie lotniska - mieli przejść do budynku obsługi lotniskowej. Każdy z oczekujących dostał voucher na 8 euro (kawa kosztuje 5 euro, a kanapka 7 euro), po kilku kolejnych godzinach otrzymali kolejny voucher na 50 euro.

Reklama

Polacy, którym nie kończyły się jeszcze turnusy wrócili do kraju, bo ich ewakuowano, a o nas zapomniano. Wydzwaniamy do konsulatu, MSZ w Warszawie, biura podróży i nic, nadal nie wiemy kiedy wrócimy - podkreśliła pani Agnieszka i dodała, że z obserwacji koczujących na lotnisku wynika, że samoloty z lotniska w Rodos odlatują planowo. - Wydaje się, że nie ma żadnych problemów w związku z pożarem, jest to po prostu wynik jakiegoś błędu, ale postawa biura podróży jest skandaliczna - dodała.

"Prosimy o informacje"

Jeśli jakiś przewoźnik czy biuro podróży się nie wywiązuje z obowiązków wobec turystów, prosimy o informację - czy to na infolinię ambasady, czy bezpośrednio do MSZ; będziemy interweniowali i robili co będzie można, by pomóc - powiedział w Polsat News wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Jabłoński był pytany o powtarzające się głosy turystów, którzy, po tym jak musieli się ewakuować z hoteli w Grecji, są pozbawieni informacji co dalej czy pomocy biur podróży i nie wiedzą, kiedy i którym samolotem wrócą do Polski.

Wiceszef MSZ przekazał, że w tej chwili według informacji resortu jest grupa ok. 180 polskich turystów, którzy w poniedziałek czekali na wcześniej zaplanowany lot. - Doszło do jego opóźnienia, a ostatecznie został przesunięty na dzisiaj. Mamy informację, że biuro podróży i przewoźnik nie przekazywali na bieżąco tych informacji, co będzie przez nas sprawdzane - powiedział. Zaznaczył, że każdy, kto jest w takiej sytuacji, może zgłosić informację do naszej ambasady, ponadto każdemu przysługuje, zgodnie z przepisami, prawo do odszkodowania od przewoźnika czy biura podróży.

Przekazał też, że według jego wiedzy ta grupa turystów ma lot przesunięty na wtorek po godz. 21:00. - Bardzo intensywnie naciskamy i na biuro podróży - nie będę wymieniał jego nazwy, ale wszyscy klienci wiedzą - i na przewoźnika, by jednak po pierwsze informowali klientów co się dzieje. Oni mają wiedzę i obowiązek informowania klientów, a po drugie zapewnić te świadczenia, które są ich obowiązkiem - czyli voucher na wyżywienie, miejsce gdzie można przenocować itd. Jeśli jakiś przewodnik się nie wywiązuje z obowiązków, prosimy o informację - czy to na infolinię ambasady, czy bezpośrednio do MSZ. Będziemy też interweniowali, co będzie można - będziemy robili co będzie można, by pomóc - dodał wiceszef MSZ.

Przypomniał, że działa 24 godziny na dobę infolinia ambasady polskiej w Grecji.

Joanna Kiewisz-Wojciechowska, Wiktoria Nicałek