Wielka Brytania, Holandia, Irlandia, Czechy, Łotwa, Malta, Cypr, Słowacja i Włochy - w tych krajach wybory już się odbyły. Pozostałe 19 państw UE głosuje w niedzielę. Do zdobycia jest 736 miejsc w europejskim parlamencie. Ale wyborcy nie kwapią się, by zagwarantować politykom potężne pensje i pięć lat bezpiecznej posady.

Reklama

>>>Skrajna prawica szturmuje Europarlament

Frekwencja wyborcza może być wyjątkowo niska. Według sondaży na Słowacji poszło do urn zaledwie 14 proc. uprawnionych do głosowania. Słowacy przebili tym samym własny rekord z 2004 roku. Na razie dobry przykład dali tylko mieszkańcy maleńkiej Malty - tam frekwencja jest szacowana na 80 proc. We Francji, gdzie faworytem jest rządząca Unia na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, sondaże przewidują, że do wyborów pójdzie poniżej 45 proc. obywateli. Bułgarzy szacują frekwencję na najwyżej 35 proc.

>>>Dokąd zmierza Europa? Internauci pytają szefa PE

Nietypowo wyglądają wybory we włoskim mieście L'Aquila. Mieszkańcy regionu, który 6 kwietnia nawiedziło katastrofalne trzęsienie ziemi, głosują w prowizorycznych punktach wyborczych ustawionych w miasteczkach namiotowych. W trudnych warunkach mieszka tam wciąż kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Reklama

>>>Europarlament kusi ekstremistów i dziwaków

Włochów zresztą bardziej od eurowyborów pasjonuje historia skandalicznych zdjęć, które zostały zrobione w willi premiera Silvio Berlusconiego. Na zdjęciach jest on sam oraz m.in. premier Czech Mirek Topolanek w towarzystwie roznegliżowanych kobiet.

>>>Tajne zdjęcia premiera z modelkami topless