"Dyrektor Chen Guojun poszedł na konfrontację z załogą. Stanął przez kilkoma tysiącami ludzi i powiedział im, że większość zostanie zwolniona w ciagu kilku dni" - relacjonował zajście w rozmowie z AFP jeden z pracowników fabryki. Miała to być część planu połączenie dwóch prywatnych stalowni.

Reklama

Według relacji świadków rozwścieczony tłum rzucił się na Chena. Nie pomogła interwencja policji, a ambulans z lekarzami nie został nawet dopuszczony na teren fabryki.

Zszokowane linczem komunistyczne władze Chin postanowiły zablokować plany restrukturyzacyjne, które miały dotknąć nawet 30 tys. osób. "Chcemy powstrzymać eskalację zamieszek" - ogłosiły władze prowincji Jilin.