Według Dostala Polska uważa, że faktyczna granica z Rosją rozciąga się już na granicy polsko-białoruskiej, a Białoruś jest postrzegana jako kraj militarnie podporządkowany Rosji, co stanowi zagrożenie dla suwerenności Polski. Zwrócił uwagę, że obecność rosyjskich najemników wojskowych czyni sytuację jeszcze bardziej nieprzewidywalną dla Polaków. Dostal stwierdził, że Polacy wysyłają wiadomość dla Moskwy, Mińska i Grupy Wagnera, że nie powinni odważyć się na prowokacje.
Polityka obronna Polski niezależna od wyborów?
Zdaniem analityka wszystkie istotne partie polityczne popierają ochronę granic i postrzegają zagrożenie jako poważne. Rząd jest pod presją i musi pokazać, że jest w stanie chronić wschodnią granicę. Dlatego też takie wydarzenia, jak obecność dwóch białoruskich śmigłowców w polskiej przestrzeni powietrznej, mogą być dziś bardziej nagłaśniane, ale zdaniem Dostala Polska zrobiłaby coś takiego niezależnie od wyborów. Analityk uważa, że nie ma znaczenia, czy u władzy byłby obecny rząd, czy opozycja. Podkreślił, że w Polsce polityka obronna nie jest uzależniona od wyborów.
Polska gwarantem bezpieczeństwa regionu bałtyckiego
Szef i ekspert AMO ocenił, że Polska pozycjonuje się jako regionalny gwarant bezpieczeństwa regionu bałtyckiego, a tym samym całego wschodniego skrzydła NATO. Pozycja Polski nadal się umacnia, a inne państwa będą starały się mieć siły zbrojne jak najbardziej kompatybilne z jej siłami. Podkreślił, że Warszawa kupuje uzbrojenie tam, gdzie może. Przytoczył przykład czołgów, które kupowane były w Niemczech, USA i w Korei. Jego zdaniem rozwiązanie nie jest idealne, ale zdecydowano, że jeśli coś można kupić, to należy to teraz robić.
Dostal uważa, że jeśli obecny rząd pozostanie u władzy po wyborach, to można spodziewać się, że będzie kontynuował zaopatrzenie u trzech państw, ale będzie się starać integrować zakupy, co ma oznaczać, że pozostanie orientacja na USA i Koreę, ale możliwe jest ograniczenie zakupów z Niemiec.
Z Pragi Piotr Górecki