Aiwanger, lider bawarskich Wolnych Wyborców, pomimo tego skandalu pozostanie na stanowisku wicepremiera i ministra gospodarki landu. Soeder wyjaśnił, że podjął swą decyzję "po ogólnej ocenie" sytuacji. Podczas rozmowy wyjaśniającej "Aiwanger wielokrotnie zapewniał go, że to nie on napisał ulotkę, ponadto przeprosił i wyraził skruchę" – uzasadnił swoją decyzję premier Bawarii.

Reklama

Dymisja "nieproporcjonalna"

Chodzi o poważne zarzuty, ale dymisja byłaby nieproporcjonalna. Nie ma również dowodu na to, że to Aiwanger napisał ulotkę – dodał Soeder. Podkreślił też, że Aiwanger "powinien był złożyć wyjaśnienia dotyczące zarzutów wcześniej, bardziej zdecydowanie i dokładnie".

Reklama
Reklama

Przeprosiny Aiwangera nadeszły późno, ale nie za późno – stwierdził Soeder, wzywając swego zastępcę, aby "zrobił wszystko co w jego mocy, aby odzyskać utracone zaufanie, a także wyjaśnił sprawę ze społecznościami żydowskimi".

"Kampania oszczerstw"

Sam Aiwanger przez tydzień od wybuchu afery "nie widział powodu do składania dymisji" i przekonywał, że była to "kampania oszczerstw" prowadzona przez jego przeciwników w celu osłabienia Wolnych Wyborców.

Tydzień temu w sobotę, po publikacji "Sueddeutsche Zeitung", Aiwanger wydał pisemne oświadczenie, w którym zaprzeczył, jakoby w czasach szkolnych napisał antysemicką ulotkę. Przyznał, że w jego szkolnym plecaku znaleziono "jeden lub kilka egzemplarzy" ulotki. Wkrótce potem starszy brat Aiwangera oświadczył, że to on jest autorem ulotki.

W czwartek Aiwanger wystąpił z publicznymi przeprosinami. Podtrzymał, że to nie on napisał antysemicką ulotkę. Zaprzeczył też innym pojawiającym się zarzutom (m.in. że jako uczeń pokazywał w szkole gest nazistowskiego pozdrowienia oraz nosił w szkolnej torbie egzemplarz "Mein Kampf").

"Kontratak" Aiwangera

"Jednocześnie szef Wolnych Wyborców podjął kontratak, skarżąc się na kampanię polityczną skierowaną przeciwko niemu i jego partii – co od razu ściągnęło na niego nowe zarzuty, m.in. ze strony Centralnej Rady Żydów" – przypomniał portal ZDF.

Pan Soeder nie podjął swej decyzji ze względu na odpowiedzialność, lecz na prostą kalkulację władzy – skomentowała minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD).

Sprawa rozemocjonowała Bawarię na miesiąc przed wyborami do Landtagu, które zaplanowane są na 8 października. CSU deklaruje, że po wyborach chce kontynuować trwającą od 2018 roku koalicję z Wolnymi Wyborcami.