Szczerze mówiąc, o "zmęczeniu wojną" mogą mówić tylko Ukraina i Rosja. W naszych krajach możemy powiedzieć, że przyzwyczailiśmy się do tej wojny, ale nie, że "jesteśmy zmęczeni". Nasze miasta nie są bombardowane, nasi obywatele nie są zabijani. Naszym jedynym ciężarem w pomocy Ukrainie jest przyjmowanie uchodźców i pewien spadek komfortu. Nie czujemy cierpienia - powiedział Pavel.

Reklama

Musimy mieć odwagę powiedzieć naszym współobywatelom, że pomoc Ukrainie leży w naszym interesie - powiedział Pavel.

"Nie z miłości do Ukraińców"

Wyraził rozczarowanie, że ze względu na stanowisko Węgier na szczycie UE zablokowano zmiany w budżecie UE, które w ciągu czterech lat miały zapewnić Ukrainie pomoc finansową w wysokości 50 mld euro. - Jeśli uważamy, że wojna na Ukrainie jest złem przeciwko praworządności, że uderza w fundamenty naszych społeczeństw, musimy wspierać ten kraj czy nam się to podoba, czy nie. Nie z miłości do Ukraińców, ale w obronie naszego stylu życia. Jeśli Rosja wygra, będzie to zagrożenie dla naszego własnego bezpieczeństwa, naszej przyszłości - wyjaśnił Petr Pavel.

Fakt, że ukraińska kontrofensywa nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, Paweł przypisuje przede wszystkim temu, że partnerzy nie dostarczyli Kijowowi całej niezbędnej broni.

Kraje partnerskie niechętnie dostarczały nowoczesny sprzęt, niektóre elementy dotarły później, a kiedy Ukraina rozpoczęła kontrofensywę, układ sił nie pozwolił na szybki sukces – ocenił. Wśród powodów Pavel wymienił fakt, że sprzętu często nie było, ponieważ europejskie gospodarki i ich przemysł obronny działają w czasie pokoju i nie są nastawione na masową produkcję uzbrojenia.

Według niego, ze względów bezpieczeństwa kraje chciałyby zachować pewne najnowocześniejsze technologie, aby nie wpadły w ręce Rosjan.