Podczas ceremonii okryte flagami trumny z ciałami trojga ofiar, 22-letniej sierżant Kennedy Sanders, 23-letniej sierżant Breonny Moffett i 46-letniego sierżanta Williama Riversa (wszyscy zostali pośmiertnie awansowani) zostały przeniesione z samolotu C-17 do samochodu transportowego.
W uroczystości na płycie bazy sił lotniczych Dover w stanie Delaware obok prezydenta i jego żony Jill udział wzięli też szef Pentagonu Lloyd Austin i przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabu gen. C.Q. Brown jr. Wcześniej prezydent spotkał się z rodzinami ofiar.
Atak na bazę Tower 22
Zabici żołnierze to członkowie jednostki rezerwy wojsk lądowych z Georgii, którzy w bazie Tower 22 na granicy Jordanii z Syrią przebywali w ramach wsparcia misji przeciwko Państwu Islamskiemu. Zginęli na skutek uderzenia drona w ich kwatery sypialne.
Według Białego Domu sprawcą ataku był Islamski Ruch Oporu Iraku, koalicja wspieranych przez Iran szyickich bojówek. W ataku rannych zostało 40 innych żołnierzy.
Będzie odpowiedź?
Był to pierwszy śmiertelny atak na siły USA na Bliskim Wschodzie od rozpoczętej w październiku serii ponad 160 podobnych uderzeń. Według m.in. "Wall Street Journal", dron nie został zestrzelony, bo został pomylony z amerykańskim bezzałogowcem, który wracał do bazy w tym samym czasie.
Jak podały w czwartek amerykańskie media, Biały Dom zaaprobował plany uderzenia odwetowego na irańskie cele w Syrii i Iraku. Według zapowiedzi urzędników administracji, odpowiedź ma składać się z kilku faz i uderzeń rozłożonych w czasie i zostać dokonana z użyciem zarówno środków militarnych, jak i cyberataków.