Prezydent Francji powiedział w poniedziałek po spotkaniu głów państw i szefów rządów w Paryżu, że pokonanieRosji jest niezbędne dla zagwarantowania bezpieczeństwa w Europie. Dodał, że nie należy wykluczać wysłania zachodnich wojsk lądowych na Ukrainę w przyszłości.
Tym samym, według "Le Figaro", kolejne tabu w kwestii pomocy Ukrainie zostało złamane. "Polska już od początku wojny podnosiła taką możliwość, ale Niemcy i kraje południowej Europy wciąż niechętnie podejmują tak poważne kroki w kierunku pomocy wojskowej dla Ukrainy" – pisze gazeta.
Francuski dziennik wypomina te rozmowy Macronowi
Jak zauważa dziennik, Macron był przez długi czas postrzegany jako jedno z najsłabszych ogniw europejskiego wsparcia dla Kijowa. "Le Figaro" przypomina, że prezydent Francji wielokrotnie dzwonił do Władimira Putina po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku.
"Dwa lata później prezydent Francji stał się jednym z najsilniejszych orędowników wsparcia dla Ukrainy, przynajmniej w słowach" – ocenia gazeta. "Ten, który kiedyś chciał budować architekturę bezpieczeństwa z Rosją, teraz wzywa wszystkich europejskich przywódców do przeciwstawienia się jej" – dodaje.
"Le Figaro" przypomina, że Macron po raz pierwszy zmienił retorykę w czerwcu 2023 roku podczas przemówienia w Bratysławie, kiedy odniósł się do konieczności pokonania Rosji.
Dlaczego Macron zmienił podejście?
Na zmianę polityki Pałacu Elizejskiego wpłynęły trudności napotkane przez ukraińską armię, zintensyfikowanie wrogich działań Rosji w stosunku do Francji i perspektywa zwycięstwa Donalda Trumpa w nadchodzących wyborach prezydenckich w USA.
Wciąż trudno sobie wyobrazić interwencję wojsk europejskich w obronie Ukrainy bez zaangażowania Amerykanów – twierdzi "Le Figaro". "Ale po dwóch latach wojny Unia Europejska wie, że jej los jest powiązany z losem Kijowa" – dodaje dziennik.
Możliwość wysłania wojsk na Ukrainę wykluczyło we wtorek już kilkoro przywódców państw europejskich, w tym polski premier Donald Tusk, który odniósł się tego podczas rozmów ze swoim czeskim odpowiednikiem Petrem Fialą, a także rzecznik rządu Wielkiej Brytanii.