W minionych dniach na jaw wyszło, że porucznik Gwardii Finansowej z grupy roboczej prokuratury do walki z mafią, zajmującej się analizą podejrzanych transakcji handlowych, szpiegował setki osób dokonując co najmniej 800 nielegalnych wejść do systemów komputerowych i uzyskał w ten sposób około 33 tysięcy plików.
Nie wiadomo, co stało się z danymi
Nie wiadomo, co się z nimi stało - i to budzi największy niepokój- podkreśliła włoska telewizja publiczna.
Na liście osób szpiegowanych są między innymi ministrowie z rządu Giorgii Meloni, wśród nich szef resortu obrony Guido Crosetto, który zawiadomił służby o kradzieży danych po tym, gdy w prasie ukazały się informacje na temat jego poprzedniej aktywności zawodowej. Jego zawiadomienie doprowadziło do ujawnienia skandalu i wszczęcia śledztwa.
Celem był także Ronaldo
Szpiegowano także między innymi piłkarza Cristiano Ronaldo, który w przeszłości grał w klubie Juventus Turyn, oraz popularnego włoskiego rapera Fedeza. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura w Perugii. Jej celem jest ustalenie, w jakim celu funkcjonariusz policji finansowej włamywał się na konta znanych osób.
Centroprawica domaga się komisji śledczej
Politycy centroprawicowej koalicji domagają się ujawnienia, jak mówią, jego mocodawców i czy zaangażowane w to były zagraniczne służby wywiadu. Z przedstawionej statystyki wynika, że to wśród nich jest najwięcej szpiegowanych przez porucznika. Minister sprawiedliwości Carlo Nordio po rozmowie z Guido Crosetto wyraził opinię, że konieczne jest powołanie komisji śledczej, by przeanalizować to, co się stało. Sprawą zajęła się już komisja parlamentu do spraw nadzoru nad służbami specjalnymi.
Lewica atakuje rząd
Centrolewicowa opozycja zarzuca rządowi, że nic nie robi w obliczu, jak podkreśla, tego gigantycznego skandalu. Politycy Partii Demokratycznej uważają, że nie ma sensu powoływanie kolejnej komisji śledczej. Śledztwem objęto też grupę dziennikarzy, którzy prawdopodobnie otrzymali niektóre z wykradzionych danych.
Krajowy prokuratur do walki z mafią Giovanni Melillo wyraził opinię, że skandal ten to dowód istnienia "handlu poufnymi informacjami".