Rosja, jak informuje CNN, przerabia starą, sowiecką niekierowaną bombę FAB-1500 na pocisk szybujący. Jest odpalany z myśliwców około 60-70 km przed celem, a potem leci na miejsce uderzenia. Rosyjskie samoloty pozostają w ten sposób poza zasięgiem ukraińskiej obrony powietrznej. Mogą je zestrzelić jedynie baterie Patriot, jednak amunicji do tego systemu brakuje i Ukraina musi nią bardzo oszczędnie dysponować.
"To piekielny wynalazek"
Rosyjskie bomby biorą na cel infrastrukturę, linie obrony Ukrainy czy kluczowe budynki oraz zgrupowania wojsk. Bomby te powodują też spadek morale obrońców. Rany od tej broni są bardzo poważne. Jeśli w ogóle przeżyjesz - mówi CNN jeden z żołnierzy 46 brygady. Nie wszyscy są w stanie wytrzymać psychicznie nalotów tą bronią. To piekielny wynalazek - dodaje.
Przeróbka jest tańsza od nowych rakiet
Rosja używała tej broni w Doniecku i w walkach o Awdijiwkę. Teraz atakuje nią kolejne cele. Jako, że magazyny pełne są tej starej sowieckiej broni, to jedynym problemem jest dołożenie do niej systemów, umożliwiających przerobienie jej na pocisk szybujący. Według CNN, zajmuje się nią fabryka pod Moskwą. Do tego, choć sama przeróbka jest kosztowna i powolna to i tak jest tańsza i szybsza od produkcji drogich rakiet balistycznych.