Reklama

Radio ZET przypomina, że incydent miał miejsce w 2010 roku, gdy polski holownik przewoził kadłub przyszłego jachtu Graceful (obecnie Kosatka) z Rosji do Niemiec. Na Morzu Norweskim, z powodu złej pogody, doszło do zerwania lin holowniczych, co spowodowało osadzenie jednostki na skałach i jej uszkodzenie.

Jacht Kosatka, znany również jako Graceful, według rosyjskich niezależnych dziennikarzy, nieformalnie należy do prezydenta Rosji Władimira Putina.

Firma, która jest formalnym właścicielem jachtu, rozpoczęła dochodzenie odszkodowania od kapitana. Sprawa została początkowo skierowana do izby morskiej, a następnie do sądu arbitrażowego. Po przegranej w obu instancjach, zawiadomiła polską prokuraturę o możliwym przestępstwie.

Prokuratura początkowo odmówiła wszczęcia śledztwa, ale w końcu podjęła działania, co doprowadziło do przedstawienia aktu oskarżenia w 2021 roku. Mimo uniewinnienia kapitana w listopadzie 2023 roku, prokurator nie rezygnuje i złożył odwołanie od wyroku.

Według doniesień reportera Radia ZET, w grudniu 2021 roku poseł z partii Prawa i Sprawiedliwości, Kacper Płażyński, postanowił interweniować na rzecz kapitana. Zwrócił się z interpelacją do ówczesnego wiceministra sprawiedliwości, Marcina Warchoła, podkreślając "szczególne okoliczności" sprawy oraz fakt, że sprawa trafiła do sądu po 10 latach od incydentu.

W swoim piśmie do wiceministra, poseł PiS dołączył list kapitana, w którym oskarżony zwracał uwagę na konflikt między zespołami biegłych, który jego zdaniem wynikał z kwestii kadrowych na Uniwersytecie Morskim w Gdyni. Kapitan podkreślał w liście, że "oberwał rykoszetem".

W odpowiedzi na interwencję Płażyńskiego, ówczesny zastępca Prokuratora Generalnego - Robert Hernand, wyjaśnił w piśmie z kwietnia 2022 roku, że początkowo odmówiono wszczęcia postępowania, a następnie zdecydowano się je prowadzić, ze względu na drugą ekspertyzę biegłych.

W listopadzie 2023 roku zapadł wyrok uniewinniający kapitana. Mimo to prokuratura dąży do ponownego rozpatrzenia sprawy, utrzymując stanowisko, że mężczyzna w 2010 roku spowodował katastrofę na Morzu Norweskim.

Jak informuje Radio ZET, firma, będąca formalnym właścicielem "jachtu Putina", również złożyła odwołanie od wyroku. W przypadku ewentualnego skazania kapitana, firma ma szansę na dochodzenie wysokiego odszkodowania.