Na początku ubiegłego tygodnia współautor projektu ustawy Lindsey Graham oraz lider republikanów w Senacie John Thune z przekonaniem zapowiadali, że prace legislacyjne mogą ruszyć już w czerwcu. Jednocześnie podkreślali, że prowadzą konsultacje w tej sprawie z Białym Domem.

Trump: trzeba pozwolić dzieciom, by się wyżyły

Jednak w czwartek Trump, zapytany przez dziennikarzy o dokument, odpowiedział, że "jeszcze się z nim nie zapoznał". Przy określił ustawę sankcyjną "twardą, bardzo twardą". Ale dał do zrozumienia, żenie będzie się spieszył z jej wdrożeniem.

Reklama

Zrobię to, co uważam za słuszne, we właściwym czasie – powiedział. Po czym walnął jeden ze swoich kuriozalnych bon motów: porównał Rosję i Ukrainę do "dzieci, które się pobiły i trzeba im pozwolić trochę się wyżyć".

Reklama

Kongres gra pod dyktando Trumpa

Według agencji Bloomberg, wypowiedź Trumpa spowolniła tempo prac nad ustawą, która wydawała się nabierać rozpędu. Choć Senat teoretycznie mógłby przegłosować prezydenckie weto większością 82 głosów na 100, kongresmani nie wykazują gotowości, by otwarcie sprzeciwić się woli Trumpa.

Graham, który jeszcze na początku tygodnia deklarował chęć przeforsowania ustawy do szczytu G7 w Kanadzie (15–17 czerwca), po komentarzach prezydenta wyraźnie stracił zapał. "Od samego początku ściśle współpracuję z Białym Domem" – stwierdził.

Z kolei według źródeł dziennika "The Wall Street Journal", w ostatnich tygodniach przedstawiciele administracji kontaktowali się z biurem Grahama, prosząc o złagodzenie zapisów ustawy – m.in. poprzez wprowadzenie zapisu, który dawałby Trumpowi możliwość, a nie obowiązek, nałożenia sankcji. Inną propozycją jest zamiana słowa „zobowiązany” (ang. shall) na „może” (ang. may) w całym dokumencie. Zdaniem pracowników Kongresu, takie zmiany pozbawiłyby ustawę realnej mocy, ponieważ Trump już teraz ma swobodę decydowania o sankcjach.

Na razie Graham zapowiedział jedynie jedno złagodzenie – planuje nie wyjąć spod reżimu celnego kraje, które aktywnie wspierają Ukrainę w walce z Rosją.

Pojawiają się wątpliwości. "Sankcje uderzą w nas samych"

Pojawiły się też głosy krytyczne wobec projektu. Republikański senator Rand Paul stwierdził, że ustawa prowokuje
"autodestrukcyjną wojnę gospodarczą'. Według niego nowy pakiet sankcyjny zaszkodziłyby inicjatywom pokojowym Trumpa i doprowadził do gwałtownego wzrostu cen ropy i paliw.

Ta ustawa nie zmusi ani Chin, ani Indii do zmiany postawy, jednak w praktyce wprowadzi embargo dla nas samych, co uderzy w amerykańskie rodziny – podkreślił.

– To propozycja ryzykowna, ale odważna – ocenił Ben Harris, dyrektor ds. badań ekonomicznych w think tanku Brooking Institute. Ukraińscy urzędnicy szacują, że odcięcie Rosji od eksportu ropy kosztowałoby ją około 60 miliardów dolarów rocznie – tyle, ile obecnie wydaje na prowadzenie wojny.